- Możemy walczyć z każdą drużyną na świecie - powtarzają jak mantrę reprezentantki Polski przed inauguracją serbskiego czempionatu. Biało-czerwone stać zarówno na osiągnięcia wielkie, jak i na totalną klapę. Nasz zespół ma spore możliwości, jego występ na mistrzowskiej imprezie jest jednak dużą niewiadomą. Wiele wyjaśnią już pierwsze mecze, w kobiecym szczypiorniaku dyspozycja dnia odgrywa jednak jeszcze większe znaczenie, aniżeli u mężczyzn, po pierwszych meczach nikogo nie wolno więc ani spisywać na straty, ani wynosić na piedestał.
W fazie grupowej biało-czerwone zmierzą się kolejno z Paragwajem, Hiszpanią, Angolą, Argentyną i Norwegią. Jak rywali, z którymi przyjdzie grać reprezentacji Polski, ocenia selekcjoner Kim Rasmussen?
- Paragwaj gra w nietypowym stylu. Ten mecz będzie wymagał od nas cierpliwości, musimy go jednak po prostu wygrać - podkreśla Duńczyk. - Następnie mierzymy się z Hiszpankami. Widziałem, jak rozbiły one Dunki. Wygląda na to, że są w formie i bardzo dobrze, bo my też będziemy na nie gotowi. Czeka nas starcie z drużyną grającą szybko, agresywnie i kreatywnie. To będzie dla nas mecz prawdy - nie kryje doświadczony szkoleniowiec.
Niezwykle istotny będzie też starcie numer trzy, przeciwko Angoli. - Jest to zespół grający bardzo fizycznie. Z taktycznego punktu widzenia ma jednak spore braki i liczę, że właśnie dzięki temu będziemy mieli szansę go pokonać. O Argentynie, z którą zagramy dwa dni później, na razie nie wiem zbyt wiele, będą jednak obserwował tę ekipę w trakcie turnieju - zapewnia Rasmussen.
Fazę grupową nasz zespół zakończy konfrontacją z Norwegią. - Pierwszą rzecz, jaką będziemy musieli zrobić, to pokonać w bramce najlepszą zawodniczkę świata, a następnie błyskawicznie wrócić do obrony. Jeśli to będziemy w stanie wykonywać, to mamy szansę na sukces, bo zespół ze Skandynawii nie jest tak mocny, jak dwa czy trzy lata temu - podsumowuje selekcjoner biało-czerwonych.