Michał Gałęzewski: Brałeś udział w benefisie Artura Siódmiaka. Lubisz tego typu imprezy?
Thorir Olafsson: Zawsze jest dużo zabawy dla kibiców i dla zawodników. Wszyscy ponownie mogą się ze sobą spotkać, co każdego uczestnika cieszy. To bardzo fajna impreza.
Polski klimat ci odpowiada?
- W Kielcach jest bardzo fajnie. Miasto mi odpowiada, drużyna jest bardzo dobra. Może rozgrywki ligowe nie należą do najbardziej wymagających, ale gramy też w Lidze Mistrzów, która jest dla nas wyzwaniem. Cieszę się z tego, co tu mam.
Mimo wszystko tworzycie dream team, któremu kilka porażek w krótkim odstępie czasu nie powinno się przydarzać. Skąd ta słabsza dyspozycja?
- To fakt, jednak jest to sport w którym zawsze są wzloty i upadki. Przez ostatnie trzy tygodnie nie wychodziło nam wszystko tak, jak byśmy chcieli. Ciągle jednak mamy czas na poprawę rezultatu. W kolejnych trzech spotkaniach z pewnością się nie poddamy, tylko będziemy gotowi do walki o zwycięstwa.
Z pewnością podczas przerwy sztab szkoleniowy nie będzie miał zbyt łatwego zadania, skoro większość drużyny jedzie na mistrzostwa Europy...
- Zgodzę się z tym, że jest to spory problem dla szkoleniowca. Podczas naszej nieobecności nie będzie miał z kim trenować elementów taktycznych. Myślę jednak, że stanowimy na tyle doświadczony zespół, że każdy z nas wróci przygotowany w stu procentach z mistrzostw Europy.
Jakie ma szanse reprezentacja Islandii?
- Mamy problem, gdyż w naszej drużynie jest sporo kontuzji wśród kluczowych zawodników. Nie mamy niestety zbyt doświadczonych graczy w odwodzie. Z pewnością będzie bardzo trudno. Czekają nas trzy mecze, spośród których możemy zarówno trzykrotnie zwyciężyć, jak i odnieść komplet porażek. Jestem jednak przekonany, że sobie poradzimy.
Ty sam jesteś jednym z najważniejszych postaci w kadrze Islandii. Nie obawiasz się presji, która z pewnością będzie na tobie ciążyć?
- Jestem jednym z najstarszych i najbardziej doświadczonych reprezentantów Islandii na te mistrzostwa i taka rola mi odpowiada. Mam świadomość, że będę jednym z liderów kadry, a moim zadaniem będzie wprowadzenie młodych graczy. Wszyscy muszą dać z siebie sto procent.
Jak to możliwe, że w Islandii mieszka zaledwie 320 tysięcy osób, od 2001 roku zagraliście w piętnastu wielkich imprezach i zabrakło was jedynie mistrzostwach świata w 2009 roku?
- Wiele osób mnie pyta jak to jest możliwe. Myślę, że duży wpływ ma poziom systemu szkolenia najmłodszych zawodników w Islandii, dobra mentalność. Trenujemy bardzo dużo i jest to chyba klucz do sukcesów.
Aby zrobić karierę musicie wyjechać z kraju...
- Tak, są momenty w których się za nim tęskni i chciałoby się być w domu, czy też z rodziną. Aby grać na wysokim poziomie, musimy występować zagranicą. do Islandii jest z Polski bardzo daleko.
Myślisz, że gdyby twoi koledzy z kadry zdecydowali się na grę w Polsce mogliby rozwinąć tutaj swój poziom?
- Takie kluby jak Kielce, Płock, Szczecin czy Zabrze mają w swoich kadrach bardzo dobrych zawodników. Na pewno grając w tego typu drużynach, mogliby się rozwijać. W polskiej lidze są jednak jeszcze kluby nie prezentujące się najlepiej. Każdy zawodnik musi znaleźć dla siebie miejsce. Wyzwaniem jest zawsze zdecydowanie się na grę w drużynie prezentującej wysoki poziom. Najlepsze ligi są w Niemczech czy we Francji i tam też powinni próbować swoich sił Polacy. Do Polski również przyjeżdża coraz więcej obcokrajowców i to może tylko pomóc zawodnikom z waszego kraju.