Najlepszy polski zespół dwukrotnie uległ KIF Kolding oraz sensacyjnie przegrał z Dunkierką. Tak fatalnej końcówki rundy - po tym, jak rywalizację w fazie grupowej mistrzowie Polski rozpoczęli od czterech kolejnych zwycięstw, bez większych problemów pokonując chociażby THW Kiel - nie spodziewał się właściwie nikt. Wiosną na żadną wpadkę kielczanie pozwolić sobie już nie mogą.
- Czujemy niedosyt. Przegraliśmy trzy mecze w nie najlepszym stylu i wizerunek, który budowaliśmy sobie przez długi czas, został zachwiany. Z takiego dołka nie jest łatwo wyjść - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl rozgrywający Vive, Krzysztof Lijewski.
Kibicom humory gracze Wenty delikatne poprawili wynikami w lidze. Rundę jesienną kielczanie zakończyli z kompletem zwycięstw i wszystko wskazuje na to, że za cztery miesiące do rywalizacji w fazie play-off przystąpią z pierwszej lokaty. Udane mecze Vive przeplatało jednak przeciętnymi, a rok zwieńczyło pięciobramkowe zwycięstwo nad Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski.
W Lidze Mistrzów do pierwszego miejsca w grupie kielczanie tracą cztery punkty. Wiosną czekają ich jeszcze starcia z FC Porto Vitalis, THW i Orlen Wisłą Płock. To pierwsze odbędzie się w porze dość nietypowej, z mistrzem Portugalii Vive zagra bowiem w piątek.
- Mogę obiecać, że po zakończeniu mistrzostw Europy postaramy się zrobić wszystko, aby na europejskiej arenie wygrać trzy pozostałe mecze. Chcemy wrócić na nasze normalne tory - deklaruje Lijewski. Sportową wiosnę Vive rozpocznie pierwszego lutego od wizyty w Puławach.