Przygotowania do mistrzostw Europy podopieczni Michaela Bieglera rozpoczęli w połowie grudnia od tygodniowego zgrupowania w Pruszkowie. Następnie, po świętach Bożego Narodzenia, biało-czerwoni na kilka dni spotkali się w Warszawie. W związku z Sylwestrem i Nowym Rokiem kadrowicz dostali krótkie urlopy, by na treningu ponownie pojawić się drugiego stycznia. Tego samego dnia nasi gracze wyruszyli w podróż na Węgry.
Turniej Noworoczny - w którym Polska zmierzy się z gospodarzami, Białorusią i Czechami - będzie dla biało-czerwonych ostatnim testem przed startem europejskiego czempionatu. Towarzyskie zmagania zweryfikują pracę, jaką Polacy wykonali w ostatnich tygodniach oraz rozstrzygną o tym, kto zagra na mistrzostwach Europy.
Na Węgry biało-czerwoni wybrali w osiemnastoosobowym składzie. Z powodu urazów w kraju zostali Michał Jurecki oraz Patryk Kuchczyński. W grze o miejsce w ścisłej kadrze reprezentacji Polski na duński turniej wciąż jest więc dwadzieścia nazwisk.
Towarzyskie zmagania będą dla naszej drużyny okazją do małego rewanżu na Węgrach. Gospodarze turnieju dwanaście miesięcy wyeliminowali bowiem Polaków z walki o ćwierćfinał mistrzostw świata.
- Przed rokiem graliśmy z nimi zarówno w meczu towarzyskim, jak i już w trakcie samej hiszpańskiej imprezy. Podczas sparingu prowadziliśmy z nimi właściwie przez całe spotkanie, by w końcówce oddać remis. Dwa tygodnie później na mistrzostwach przegraliśmy wysoko - relacjonuje skrzydłowy reprezentacji Polski, Adam Wiśniewski.
Do towarzyskich zmagań Polacy podchodzą spokojnie. - Czy to będzie rewanż? To sparing, więc wiadomo, że nie wszyscy będą grać na sto dwadzieścia procent. Kilka dni później czekają nas mistrzostwa i to każdemu siedzi w głowie. Lepiej jest się odgrywać na rywalach w dużych imprezach, a nie podczas sparingów - dodaje doświadczony kadrowicz. Z Węgrami biało-czerwoni zmierzą się na zakończenie turnieju. W piątek Polaków czeka mecz z Białorusią, a dzień później konfrontacja z Czechami.