Polacy z Francją zagrają o nadzieję

Reprezentacja Polski pierwszego meczu w finałach mistrzostw Europy nie mogła zaliczyć do udanych. - Spotkania z Serbią o niczym jeszcze nie świadczy - uspokaja jednak Robert Lis.

Biało-czerwoni dobrze spisywali się w defensywie. Polacy w tyłach walczyli dzielnie, a swoje do wyniku dołożył Sławomir Szmal, dzięki czemu nasz zespół gola tracił średnio co trzy minuty. Przyzwoicie na środku defensywy prezentowali się Piotr Grabarczyk i Piotr Chrapkowski, a ten drugi parę groszy do wyniku dołożył także pod bramką rywali. Atak ekipy Michaela Bieglera generalnie jednak kulał.

Natarcia naszej drużyny opierały się na indywidualnych zrywach bocznych rozgrywających. Raz błysnął Mariusz Jurkiewicz, a innym razem Krzysztof Lijewski. Generalnie Polacy usilnie próbowali przepchnąć się pod bramkę Darko Stanicia środkiem pola, kompletnie ignorując skrzydła. W pierwszej połowie do boku piłka nie została zagrana ani razu. Druga część meczu pokazała jednak, ze najwyraźniej były to działania uzasadnione. Po przerwie z lewego skrzydła z czterech akcji wykorzystaliśmy jedną. Lepiej było po drugiej stronie, bo choć Jakub Łucak żadnej bramki nie rzucił, to wywalczył dwa rzuty karne i dwukrotnie po faulach na nim rywale odsyłani byli na ławkę kar.

Niemal cały mecz wśród rezerwowych spędził Michał Jurecki, a rywali rzutem z dystansu ani razu nie był w stanie zaskoczyć Karol Bielecki, który w listopadowym Supercup był jednym z liderów biało-czerwonej ofensywy. - Ten pierwszy z dnia na dzień powinien prezentować się coraz lepiej. Drugi także słabiej nie zagra. W każdym meczu mamy szansę na przyzwoity wynik i w każdym trzeba walczyć o sukces. Po jednym spotkaniu nie można oceniać turnieju. Pamiętamy przecież Duńczyków, którzy niedawno awansowali do drugiej rundy bez punktów i później zdobyli medal - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl Lis.

Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas.

Gorzej, niż z Serbami, w ataku już nie zagramy. Francuzi w meczu z Rosjanami zaprezentowali handball znakomity, każde spotkanie jest jednak inne. - Wszystko jest możliwe. Musimy jednak poprawić rzuty karne oraz grę w przewadze - podkreśla były reprezentant Polski.

Dla naszych zawodników Trójkolorowi są rywalem wyjątkowym. - Z tego, co pamiętam, to chyba tylko raz udało mi się z Francuzami zremisować, a wszystkie pozostałe mecze kończyły się porażkami. Z reguły dobitnymi, które chluby nam nie przynosiły. Mam nadzieję, że tym drugim meczem podczas duńskiego turnieju zaczniemy pisać nową kartę - przyznaje Krzysztof Lijewski. Na parkiecie niespodzianek nie będzie. - Wszyscy znamy ich mocne strony - zapewnia Biegler. Porażka szanse naszej drużyny na półfinał ograniczy do minimum. Środowy mecz rozpocznie się o godzinie 20:15.

Komentarze (1)
sztabe 1
15.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Lis obyś miał rację !