ME 2014: Austriacy tonują nastroje, Wilbek niezadowolony z gry, zachwyty nad Landinem

Austria odniosła efektowne zwycięstwo z Czechami w 1. kolejce ME, lecz nie popada w zachwyt. Sporo zastrzeżeń do gry swojej drużyny ma z kolei opiekun Danii, Ulrik Wilbek.

Nie tak przygodę z ME 2014 wyobrażali sobie Czesi. Nasi południowi sąsiedzi dostali ostrą lekcję szczypiorniaka od Austrii (20:30), praktycznie stawiając się pod ścianą. Jeżeli Filip Jicha i spółka nie pokonają Macedończyków - ich przygoda z duńskim czempionatem dobiegnie końca. Ciężko spodziewać się bowiem, aby czescy szczypiorniści byli w stanie zdobyć jakiekolwiek punkty w konfrontacji z gospodarzami imprezy. - Nie jestem w stanie wyjaśnić co się stało. Te spotkanie ustawiło nas w niekorzystnej sytuacji, musimy pokonać Macedonię i liczyć na splot innych korzystnych dla nas wydarzeń - nie krył rozczarowania po końcowym gwizdku Peter Stochl.

Humory dopisywały z kolei niedocenianym Austriakom. - Zagraliśmy świetne spotkanie, a zwycięstwo z Czechami to pierwszy krok do gry w II rundzie - uważa bramkarz Austrii, Nikola Marinović. - Cały zespół zasłużył na słowa uznania, ale nadal twardo stąpamy po ziemi. Zwycięstwo było bardzo ważne, ale to dopiero pierwszy mecz. Skupiamy się już na kolejnym naszym rywalu, Danii - podkreślił opiekun austriackiej kadry Partekur Johannesson.

Występujący bez Julena Aguinagalde Hiszpanie gładko rozprawili się z Węgrami. Obrotowy Vive Targów Kielce ma dołączyć do składu mistrzów świata dopiero od II rundy - w grupowych meczach z Islandią i Norwegią, jak poinformowała Marca na pewno nie wystąpi. Podopieczni Manolo Cadenasa już do przerwy rozwiali wątpliwości, schodząc z siedmioma bramkami przewagi - warta podkreślenia jest imponująca 74% skuteczność Hiszpanów w pierwszej odsłonie. Drugie trzydzieści minut było jedynie formalnością, a zapowiadający się ciekawie mecz okazał się jednostronnym widowiskiem. - Bardzo dobrze weszliśmy w mecz, potem nie byliśmy już tak regularni, ale kontrolowaliśmy spotkanie - wyjawił kapitan La Rioja Victor Tomas.

Bardzo dobrze w duński czempionat weszli Islandczycy. Trzecia ekipa Europy z 2010 roku przez większą część konfrontacji z Norwegią była zmuszona radzić sobie bez Arona Palmarssona. Rozgrywający THW Kiel, notabene zdobywca pierwsze bramki na ME doznał kontuzji kostki i resztę meczu przesiedział na ławce rezerwowych. - Nasza obrona nie funkcjonowała dobrze, przespaliśmy początek i nie potrafiliśmy pokonać Bjorgvina Gustavssona - oznajmi bez ogródek Kristian Kjelling. Liderem szczypiornistów z wyspy gejzerów oprócz bramkarza Bergischer HC był lewoskrzydłowy Gudjon Valur Sigurdsson. - Zagraliśmy zespołowo, a koledzy podawali mi po prostu piłki, kiedy byłem na wolnej pozycji i wygraliśmy - skwitował zdobywca 9 bramek, który 2/3 swojego dorobku rzucił po przerwie.

Jesteś fanem szczypiorniaka? Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Kliknij i polub nas!

Gospodarze turnieju zgodnie z przewidywaniami pewnie pokonali Macedonię. Mimo okazałego zwycięstwa ze stylu gry nie jest zadowolony opiekun mistrzów Europy. - Wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami, ale kilka rzeczy można było zrobić lepiej, szczególnie w ataku. Nigdy nie jestem zadowolony z gry swojej drużyny - zakomunikował na łamach Ekstra Bladet Ulrik Wilbek, który wraz ze swoimi zawodnikami i duńskimi dziennikarzami byli pełni uznania dla gry Niklasa Landina, mającego w całym meczu niemal 50 procentową skuteczność. - Był po prostu świetny - stwierdził Wilbek. - Niklas już teraz jest w pierwszej trójce najlepszych bramkarzy świata. Mamy nadzieję, że utrzyma taki poziom jak najdłużej, wówczas mamy szanse zajść daleko na mistrzostwach - ocenił Bo Spellerberg. - Zagraliśmy z Macedonią bardzo agresywnie w obronie, a gra Niklasa dodała nam więcej pewności siebie - dorzucił René Toft Hansen.

Sam Landin odniósł się do sytuacji, gdy puściły mu nerwy, gdy Goce Ojleski rzucił
go w twarz, a wcześniej po gwizdku sędziów rzut koło głowy bramkarza oddał Filip Mirkulovski. - Byłem wściekły, bo jest to lekceważące zachowanie - irytował się Landin. - Lazarov został odcięty z gry, obrona funkcjonowała dobrze, a ja miałem jeden z moich lepszych dni - wyliczył przyczyny zwycięstwa.

- Poraża boli ze względu na sposób w jaki jej doznaliśmy. To nie była nasza prawdzia twarz, zaprezentowaliśmy się poniżej swoich możliwości, popełniając zbyt wiele błędów. Wiem, że możemy grać znacznie lepiej, dlatego jestem roczarowany - mówił w rozmowie z Ekipą Vancho Dimovski. - We wtorkowym meczu z Czechami musimy pokazać się w lepszym świetle - dodał.

Źródło artykułu: