"Szwedzki koszmar nazywa się Piotr Wyszomirski. Od razu, gdy zmienił w polskiej bramce Sławomira Szmala rozgrywał wielki mecz" - pisze dziennik Expressen. - Był jak ukryty lód, który złamał szwedzki zespół. Poniżył nas - podkreślił ekspert stacji TV4 Claes Hellgren. - Nigdy o nim nie słyszałem - otwarcie przyznał na łamach TV4 rozgrywający Lukas Karlsson. Od wtorkowego wieczoru z pewnością na długi czas wrył się mocno w jego pamięć.
"Mieliśmy początek marzeń, Kim Ekdahl Du Rietz dał prowadzenie 3:0. Później było nawet 10:6, ale potem Polacy zmienili bramkarza - okazał się genialny. Dzięki niemu Polska do przerwy objęła prowadzenie 15:12. W drugiej połowie było jeszcze gorzej. Polska zdeklasowała Szwecję, a Wyszomirski bronił jak w transie" - pisze z kolei Aftonbladet.
- Przepraszamy za nasz wynik. Totalna katastrofa, wszyscy zawiedliśmy - powiedział Jonas Kallman. - To jest naprawdę żenujące - podkreślił Kim Ekdahl Du Rietz. - Nasza gra rozpadła się niczym domek z kart, a upadek zaczął się już w pierwszej połowie. Nasza niepewność zrodziła się zmarnowaniem kilku doborowych sytuacji - trafnie zanalizował trener wicemistrzów olimpijskich Staffan Olsson. - Marnie zaczęliśmy po przerwie, chciałem coś z tym zrobić, ale cholernie ciężko wyjaśnić to, co się stało... - dodał. - Mieliśmy ogromne nadzieje związane z tym spotkaniem. Zaliczyliśmy dobry start, nie wiem, co się stało z nami w drugiej połowie - mówił będący w ogromnym szoku (jak cała Szwecja) specjalista od defensywy, Tobias Karlsson.
"Szwecja pobita przez Polskę" - zatytułował relację z meczu Ekstra Bladet. "Szwedom nie udało się utrzymać szybkiego tempa gry, narzuconego na początku. W ciągu ostatnich siedmiu i pół minut pierwszej połowy zdobyli raptem jedną bramkę. W drugiej części zostali zniszczeni przez polski zespół, który panował na boisku (siedem minut przed końcem prowadząc 31:19) i wciąż liczy się w walce o półfinał" - donoszą dziennikarze duńskiej gazety.