Chorwacka klątwa trwa, Polacy poza półfinałem - relacja z meczu Polska - Chorwacja

W decydującym o losach awansu do półfinału Mistrzostw Europy 2014 meczu reprezentacja Polski przegrała z Chorwacją 28:31 (15:14). O porażce biało-czerwonych zadecydował fatalny kwadrans po przerwie.

- Chorwaci to niezwykle utytułowany i doświadczony zespół. Tak naprawdę w ich drużynie nie ma słabych punktów. Wykorzystują każdy błąd, a do tego grają taką cwaniacką piłkę ręczną, bardzo przemyślaną i niewygodną. Na pewno mają od nas większe doświadczenie na arenie międzynarodowej i są faworytem - mówił przed

środowym spotkaniem były kołowy polskiej reprezentacji, Artur Siódmiak. To właśnie jeszcze w czasach, kiedy "Król Artur" był ostoją naszej defensywy po raz ostatni udało się nam pokonać Chorwatów, tryumfując podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie. Od tego czasu górą w każdym z trzech kolejnych spotkań byli rywale. Początek środowej rywalizacji w Aarhus pozwalał nam jednak wierzyć, że przełamanie złej passy może nastąpić już podczas duńskiego czempionatu.

Polacy świetnie rozpoczęli spotkanie, w 4. minucie wychodząc na prowadzenie 3:1. Od pierwszych minut bardzo dobrze spisywaliśmy się w ataku pozycyjnym, umiejętnie też korzystaliśmy na błędach rywali i w efekcie wkrótce za sprawą Bartosza Jureckiego powiększyliśmy przewagę do trzech trafień (5:2). Jedynym naszym problemem mogła być przeciętna gra w defensywie, którą na poważny sprawdzian wystawiał w każdej akcji Domagoj Duvnjak.

Środkowy rozgrywający Chorwatów od samego początku świetnie współpracował z Igorem Vorim, często też kapitalnie dogrywał piłkę do nieomylnych wręcz skrzydłowych, Manuela Strleka i Ivana Cupicia. Podopieczni Slavko Goluzy za sprawą lidera swojej drugiej linii odrobili straty błyskawicznie, korzystając jednocześnie na wykluczeniu Mariusza Jurkiewicza. W 16. minucie Hrvatska wyszła zaś na pierwsze prowadzenie, oczywiście za sprawą będącego w kapitalnej formie Duvnjaka.

Biało-czerwoni przed przerwą odzyskali jednak przewagę, neutralizując ofensywne poczynania szalejącego Duvnjaka i chorwackich skrzydłowych. Po atomowym rzucie Michała Jureckiego wygrywaliśmy w 23. minucie 12:10, dwie minuty później Piotr Chrapkowski powiększył naszą przewagę do trzech trafień (14:11). Rywale przed przerwą zniwelowali co prawda część strat, ale nie zmieniło to faktu, że gra naszego zespołu zasługiwała na spore słowa uznania.

Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas.

Jedynym mankamentem w grze Polaków była malejąca w końcówce pierwszej

połowy skuteczność. Tylko z linii szóstego metra aż trzykrotnie w dogodnych sytuacjach obijaliśmy przeciętnie grającego Mirko Alilovicia, nie wykorzystaliśmy też jednego rzutu karnego. Brak skuteczności i błędy własne miały na początku drugiej części meczu zostać bezlitośnie wykorzystane przez rywali.

Chorwaci po zmianie stron zaczęli bronić systemem 5:1, co poważnie utrudniało nam rozgrywanie ataku pozycyjnego. Proste straty skutkowały zaś błyskawicznymi kontratakami, a w tych nieomylny był Manuel Strlek. Hrvatska szybko doprowadziła do wyrównania, a wkrótce odskoczyła nam czterobramkowe prowadzenie (19:15). Co gorsza, biało-czerwoni stracili Jakuba Łucaka, który po przypadkowym zderzeniu z Piotrem Grabarczykiem opuścił parkiet na noszach.

Polacy walczyli dzielnie, ale nie dali rady Chorwatom / Foto PAP
Polacy walczyli dzielnie, ale nie dali rady Chorwatom / Foto PAP

Fatalny pierwszy kwadrans drugiej połowy meczu zaważył na dalszych losach spotkania. Polacy dzielnie walczyli o odrobienie strat, Chorwaci jednak umiejętnie korzystali na naszych błędach i w decydujących momentach rywalizacji zdobywali bramki mimo presji ze strony sędziów oraz coraz bardziej rozpaczliwej obrony biało-czerwonych. W 43. minucie Hrvatska wygrywała 23:18 i mimo że sześć minut później zbliżyliśmy się do niej na dystans dwóch bramek (22:24), to ostatecznie ekipa Slavko Goluzy tryumfowała 31:28, przy linii bocznej świętując już na kilka minut przed końcową syreną.

Środowa porażka to nie koniec przygody biało-czerwonych z duńskimi mistrzostwami. W piątek zawodnicy Michaela Bieglera zmierzą się z reprezentacją Islandii w meczu o 5. miejsce na turnieju. Chorwaci w półfinale czempionatu zagrają zaś z Duńczykami.

Polska - Chorwacja 28:31 (15:14)

Polska: Szmal (8/31 - 26%), Wyszomirski (2/10 - 20%) - Jaszka 4, Lijewski 5, Kuchczyński 3 (1), Wiśniewski 2, B. Jurecki 4 (2), M. Jurecki 6, Grabarczyk, Jurkiewicz, Syprzak 1, Łucak 1, Krajewski, Kubisztal, Szyba, Chrapkowski 2.
Kary: 4 min.
Karne:
 3/5.

Chorwacja: Alilović (8/34 - 24%), Losert (2/4 - 50%) - Duvnjak 6, Kopljar 4, Vori, Gojun, Horvat 6 (3), Vuković, Bicanić 5, Buntić, Valcić, Strlek 6, Cupić 3, Musa, Slisković 1.
Kary: 12 min.
Karne:
 3/5.

Kary: Polska - 4 min. (Jurkiewicz, Chrapkowski - po 2 min.); Chorwacja - 12 min. (Gojun - 4 min., Kopljar, Vori, Buntić, Musa - po 2 min.).

Sędziowali: V. Koracek oraz J. Novotny (Czechy).

MDrużynaMZRPBramkiPkt
1 Francja 5 4 0 1 157:140 8
2 Chorwacja 5 4 0 1 147:126 8
3 Polska 5 3 0 2 145:136 6
4 Szwecja 5 3 0 2 138:137 6
5 Rosja 5 1 0 4 141:154 2
6 Białoruś 5 0 0 5 137:172 0
Źródło artykułu: