Na pewno pod względem emocji i walki do ostatnich sekund mecz mógł podobać się kibicom, w końcu naprzeciw siebie stanęły drużyny aspirujące do walki o medale i sąsiedzi w ligowej tabeli. W Lubinie kibice kolejny raz byli świadkami emocjonującego pojedynku, choć początek zbyt wielkich emocji nie zapowiadał. Po pięciu minutach gry lubinianie prowadzili już 5:1. Jeszcze do 12. minuty utrzymywała się wyraźniejsza przewaga Zagłębia - było 10:7. Niestety od tego momentu podopieczni Jerzego Szafrańca zaczęli grać słabiej w obronie i co chwilę byli wykluczani na dwie minuty. Grający w przewadze goście wykorzystywali grę w przewadze i w 23. minucie, za sprawą Marka Boneczki wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu - 13:12. Pomimo usilnych starań i znakomitej gry Piotra Obrusiewicza naszym zawodnikom nie udało się odrobić strat jeszcze przed przerwą. Do szatni lubinianie schodzili, przegrywając 16:17.
Pięć minut po wznowieniu gry przewaga Travelandu wzrosła do dwóch bramek. Na tablicy wyników było 17:19, ale gospodarze nie zamierzali składać broni. Skutecznie wyprowadzane ataki i konsekwentna gra sprawiły, że w 38. minucie Zagłębie odzyskało prowadzenie. Na krótko. Na kwadrans przed zakończeniem spotkania znów wygrywał Traveland. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, bowiem kilka chwil później to lubinianie prowadzili i to różnicą dwóch bramek - 25:23. Przełomowa wydawała się 48. minuta kiedy rzut karny wykonywał Marek Boneczko. Zawodnik Travelandu nie potrafił jednak pokonać Romana Zaprutko, który został w bramce i nadal spisywał się w niej bardzo dobrze. Wydawało się, że zadanie naszej drużynie ułatwi Piotr Frelek, który za odepchnięcie Sylwestra Skalskiego ujrzał czerwony kartonik. Brak jednego ze swoich liderów nie podziałał jednak deprymująco na gości. Wręcz przeciwnie. Traveland postawił wszystko na jedną kartę, co jak się później okazało, opłaciło się. W 56. minucie olsztynianie prowadzili 28:26, w czym duża zasługa ich bramkarza Adama Wolańskiego. Golkiper gości miał jednak wielkie problemy z Piotrem Obrusiewiczem, który w przeciągu minuty zdobył dwie bramki i doprowadził do remisu. Niestety chwilę później to znów goście wygrywali. W 59. minucie do lubińskiej bramki trafił Krzysztof Szymkowiak i Traveland był o krok od zwycięstwa. Nie pierwszy raz jednak zawodnicy Zagłębia pokazali, że grają do końca. W ostatniej minucie karnego wykorzystał Piotr Obrusiewicz, zdobywając swoją dziesiątą bramkę. Trzeci z rzędu remis Zagłębia stał się faktem. Spotkanie w Lubinie zakończyło się remisem 30:30.
Zagłębie Lubin - Traveland-Społem Olsztyn 30:30 (16:17)
Zagłębie: Malcher, Zaprutko - Niedośpiał 1, Zadura, Steczek, Tomczak 4, Adamczak Paweł, Skalski 3, Kozłowski 4, Obrusiewicz 10, Migała 3, Anuszewski 2, Żubrowski, Kieliba 3.
Traveland: Wolanski, Boniecki - Frelek 5, Petricheev 1, Urbanowicz 6, Maciejewski 1, Kłosowski, Waśko 2, Zyśk 1, Kopyciński, Bartczak 4, Szymkowiak 1, Malewski 1, Boneczko 7.
Kary:
Zagłębie: 20 min. (59 min. czerwona kartka - Niedośpiał, z gradacji)
Traveland: 10 min. (47. min. czerwona kartka - Frelek, za faul)
Sędziowali: Bartosz Leszczyński, Marcin Piechota (obaj Płock); Delegat ZPRP: Marek Musiał (Ozimek)
Widzów: ok. 450.