- Przed sezonem naszym celem było utrzymanie, ale wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Uważam, że stać nas na zajęcie powyżej siódmego miejsca - deklaruje Roman Smoliński. - W każdym meczu chcemy wygrywać. Zależy nam zwłaszcza na wygranych u siebie, bo mamy świetną publiczność - dodaje.
Ostatnio jednak grodkowianie musieli dwukrotnie przełknąć gorycz porażki. Najpierw w Sosnowcu z Zagłębiem, a w sobotę u siebie z MKS Kalisz. Były to dość zaskakujące wyniki, zważywszy, że wcześniej Olimp ograł trzy wyżej notowane drużyny. Skąd nagły regres formy? - Wpływ na to miało kilka czynników - uważa Smoliński. - Mamy nowego trenera, ale to nie wpłynęło na naszą postawę. Na pewno przyszło małe załamanie formy i trochę brakuje nam zdrowia. Największym problemem jest brak Michała Piecha. Ma pękniętą łąkotkę, w meczu z Kaliszem wychodził tylko do rzutów karnych. Pod niego ustawiana była nasza gra i teraz musimy to składać od nowa. Na treningach wychodzi to już dobrze, ale na meczach jeszcze czegoś brakuje. Ostatnio problemem jest też skuteczność, ale za to bardzo dobrze gramy w obronie. Dużo pracujemy nad tym elementem z nowym trenerem. W drugiej połowie meczu z Kaliszem straciliśmy tylko osiem bramek, a w całym meczu 22. To dobry wynik zważywszy, że Kalisz w każdym meczu rzuca około trzydziestu bramek - analizuje obrotowy Olimpu.
Gracze klubu z Opolszczyzny liczą, że na zwycięską ścieżkę wrócą w nadchodzący weekend. Okazja na przełamanie jest idealna, bowiem zagrają z zamykającym tabelę AZS UMCS Lublin. - Liczy się tylko zwycięstwo, dlatego do meczu podchodzimy bardzo profesjonalnie. Do Lublina pojedziemy już dzień wcześniej - zapowiada Roman Smoliński.
Dodajmy, że w pierwszym meczu z ekipą z Lublina Olimp wygrał aż 39:21. Jak dotąd jest to najwyższe zwycięstwo grodkowian na parkietach I ligi.