Po styczniowych mistrzostwach Europy w Danii Nafciarze w błyskawicznym tempie musieli powrócić do zmagań na ligowych i pucharowych parkietach. Wicemistrzowie Polski już po kilku dniach zmierzyli się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze, jednak był to wyłącznie wstęp do maratonu zaplanowanych na luty gier. W ciągu dwunastu kolejnych dni płocczanie rozegrali jeszcze trzy mecze, pierwszą część niezwykle napiętego terminarza wieńcząc spotkaniem z KIF Kolding.
- Trenujemy dwa razy dziennie, oddech możemy złapać dopiero po meczu z KIF, bo w weekend będziemy mieli wolne - przyznał jeszcze przed spotkaniem z Duńczykami II trener Orlen Wisły, Krzysztof Kisiel. Dopiero po czwartkowym starciu z duńską drużyną Nafciarze po raz pierwszy mogli zwolnić na chwilę obroty i zregenerować siły przed pozostałymi zaplanowanymi spotkaniami. - Wcześniej nie było ku temu potrzeby - dodaje Kisiel.
Przed środowym meczem 17. kolejki PGNiG Superligi z Zagłębiem Lubin płocka drużyna zdołała naładować akumulatory, jedynym zmartwieniem dla Manolo Cadenasa mogą być problemy zdrowotne Mariusza Jurkiewicza. Rozgrywający i lider defensywy Nafciarzy opuścił dwa ostatnie mecze Wisły ze względu na kontuzję pięty i wiele wskazuje na to, że nie zagra do końca miesiąca. Lekarze zalecili bowiem "Kaczce" odpoczynek (nawet i do trzech tygodni), od postępów w rehabilitacji zależeć będzie jednak jak szybko powróci na parkiety.
Płocką ekipę oprócz rywalizacji z Miedziowymi w najbliższych dniach czekają jeszcze mecze z Vive Targami Kielce w Lidze Mistrzów (23.02) oraz MMTS-em Kwidzyn w 1/4 finału Pucharu Polski (26.02).