Przebieg sobotniej potyczki KSSPR Końskie - Anilana PŁ UŁ Łódź zaskoczył wszystkich jej obserwatorów. Wychodzi na to, że najbardziej dotknęło to trenera konecczan Michała Przybylskiego. - Mecz rozpoczęliśmy zbyt pasywnie w obronie. Popełniliśmy wiele błędów w ataku. Chyba odezwały się demony przegranego meczu pucharowego z tym zespołem, to "siedziało" w głowach moich podopiecznych. Zawodnicy Anilany dysponują bowiem dobrymi warunkami fizycznymi i tak, jak w meczu pucharowym, bombardowali nas rzutami z drugiej linii. Walczący o ligowy byt goście poczuli "krew", uwierzyli, że można nas pokonać. To przyniosło przyjezdnym niespodziewane, ale zasłużone prowadzenie po pierwszej części meczu - mówi Przybylski.
Zupełnie inny przebieg miała druga odsłona tego sobotniego spotkania. Dominacja konecczan nie podlegała już żadnej dyskusji. Pierwszy kwadrans to był nokaut: do 43. minuty goście zdobyli tylko jedną bramkę, tracąc aż dziewięć! - Po zmianie stron zagraliśmy agresywniej w obronie. Z tego poszło parę kontr, co najpierw pozwoliło nam szybko dojść rywala, a potem zbudować bezpieczną przewagę. Dzięki temu mogliśmy spokojnie "dograć" mecz do końca i zainkasować komplet punktów. Po raz kolejny chcę podziękować koneckim kibicom, którzy licznie stawili się na mecz, mimo kolizji terminu naszego spotkania z transmisją telewizyjną skoków narciarskich i głośno nas dopingowali - kończy trener Przybylski. W 19. kolejce gier I ligi KSSPR Końskie zmierzy się na wyjeździe z SPR Tarnów (sobota, 22 lutego, godz. 18.30).