Adam Wiśniewski: Zwycięzców się nie ocenia

Do trzech razy sztuka. To znane powiedzenie można przypomnieć w kontekście ostatnich występów Orlen Wisły Płock. Po dwóch porażkach przyszła pora na zwycięstwo nad trzecią w lidze Gaz-System Pogonią.

Styl gry, jaki w sobotę zaprezentowali zawodnicy Manolo Cadenasa mógłby być lepszy. Prawda jest jednak taka, że tego nikt nie będzie pamiętał. Liczy się zwycięstwo, a jak mówi stare porzekadło: "zwycięzców się nie ocenia". - Tak, nie ocenia się zwycięzców. Na pewno cieszą dwa punkty. Pogoń jest trzecia w tabeli, wiadomo, że ma trochę kontuzji. My też wystąpiliśmy, można powiedzieć, bez swoich głównych aktorów - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Adam Wiśniewski.

- Początek meczu był dla nas bardzo dobry. Prowadziliśmy 3:0. Można powiedzieć, że od początku do końca kontrolowaliśmy wynik tej konfrontacji i to jest chyba najważniejsze. My gramy system środa-sobota. To jest dla nas już któryś z rzędu mecz. Dochodzą podróże. Dwa ostatnie spotkania były dla nas przegrane, więc tym bardziej ważne było wygranie w Szczecinie i zdobycie dwóch punktów - nie ukrywał popularny "Wiśnia".

Wiśniewski w akcji obronnej
Wiśniewski w akcji obronnej

Do przerwy goście prowadzili 15:13. Wiśniewski stwierdził, że taki wynik nie wywoływał u nich specjalnej nerwowości. - Zeszliśmy prowadząc dwoma trafienia, ale już w pierwszej połowie był taki moment, w którym nasze prowadzenie było wyższe. W drugiej części meczu różnica wynosiła nawet sześć goli. Także, tak jak powiedziałem wcześniej, my ten mecz kontrolowaliśmy. Najważniejsze było to, że w kilku momentach nie daliśmy się gospodarzom przełamać - zaznaczył.

Decydujący okazał się być ten początek drugiej połowy tego widowiska. Goście dość szybko uciekli miejscowym na całkiem bezpieczny dystans, a to, jak przyznał nasz rozmówca, zdecydowanie uspokoiło grę tych pierwszych. - Tak jak pan powiedział, uspokoiło to nas zupełnie. Prowadząc taką ilością bramek mogliśmy już grać swoje.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Wiśniewski zapytany na koniec, czy zwycięstwo w Szczecinie przełamało kryzys wicemistrzów Polski stwierdził, że na to jest jeszcze trochę za wcześnie. - Pokażą to następne mecze. Przed sobą mamy spotkania z Kielcami, Mielcem, Zabrzem i Kwidzynem oraz jeszcze ważniejsze z Vesprem. Odpowiedź po tych zawodach nasunie się sama.

Źródło artykułu: