Szczypiorniści z Kielc po raz kolejny nie dali szans Nafciarzom i w zaległym meczu 16. kolejki PGNiG Superligi pokonali ich 34:26. Oba zespoły musiały radzić sobie z osłabieniami. W szeregach Vive Targów Kielce nie wystąpili Krzysztof Lijewski, Zeljko Musa i Manuel Strlek. Z kolei płocczanie zagrali bez Marcina Lijewskiego, Nikoli Eklemovicia i Zbigniewa Kwiatkowskiego.
- To był fajny mecz. Obie drużyny przystąpiły do niego ze sporymi problemami kadrowymi. Myślę, że generalnie spotkanie było dobre, było sporo walki. W pierwszej połowie zagraliśmy dobre zawody, odskoczyliśmy na siedem bramek, później wkradło się rozluźnienie, a Wisła nas dogoniła na cztery trafienia. To był ten słabszy okres i w końcówce znowu panowaliśmy na boisku. Z osiągniętej przewagi można być zadowolonym - powiedział po meczy rozgrywający kieleckiej ekipy, Grzegorz Tkaczyk.
Dominacja Vive nad odwiecznym rywalem z Płocka sprawia, że podnoszą się głosy czy mecze między tymi zespołami można nadal nazywać "Świętą wojną". Co na ten temat sądzi Tkaczyk?
- Najważniejsze, że wygraliśmy i kolejny raz pokonaliśmy Orlen Wisłę Płock. Nie mnie oceniać czy to nadal "Święta wojna". Te mecze zawsze wyzwalają u kibiców i zawodników dużo emocji. Fajnie się gra takie spotkania, a my się cieszymy, że utrzymujemy naszą serię i nadal jesteśmy zespołem lepszy. Teraz są play-offy i trzeba to potwierdzić - podsumowuje popularny "Młody".