Mało który z obserwatorów uważał, że Vistal Gdynia zdoła pokonać obrończynie tytułu KGHM Metraco Zagłębie Lubin. Same zawodniczki z województwa pomorskiego zapowiadały jednak, że są żądne rewanżu i chcą zdobyć ten puchar po raz pierwszy w historii tego klubu. - Tak, faktycznie jest to pierwszy Puchar Polski dla Vistalu Gdynia. Bardzo się cieszymy, tym bardziej, że, jak wiadomo, Zagłębie nam nie leży. Jest to rywal, który zawsze wygrywał z nami dużą liczbą bramek. Musiałyśmy ten mecz bardziej rozegrać w głowach niż np. fizycznie. Udało nam się to przełamać, wygrałyśmy ten mecz, ale to nie koniec. Tak naprawdę ta "zabawa" dopiero się zaczyna. W niedzielę świętujmy, ale miejmy już w głowie kolejne mecze - stwierdziła jedna z bohaterek meczu finałowego Małgorzata Gapska.
Bramkarka gdynianek miała wielki udział w końcowym, historycznym sukcesie. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl bardziej za grę chwaliła jednak swoje koleżanki z formacji obronnej. - Na pewno się cieszę, że udało mi się kilka tych piłek odbić, ale duże ukłony należy skierować w kierunku naszej obrony, która zagrała naprawdę fantastycznie i pomogła mi w tych interwencjach. Dziękuję z tego miejsca dziewczynom. Obyśmy zgrywały się jak najlepiej i oby takich meczów nie zabrakło także w tych najważniejszych momentach tego sezonu - wyraziła nadzieję.
Gapska to niewątpliwie specjalistka od obrony bramki. W drużynie nie brakuje jednak też tej, która potrafi być prawdziwą liderką, a bez której zespół traci bardzo wiele ze swojej jakości. - Oj zdecydowanie tak, ale jest to zarazem taka trochę nasza bolączka. Dużo czasu musimy spędzać nad "uwolnieniem" Iwony, ponieważ inne zespoły zobaczyły, że ona jest bardzo groźna i zdobywa najwięcej bramek. Na treningach w grę wchodzi teraz dużo takich taktyczno-technicznych rzeczy - przyznała sama zainteresowana dodając po chwili. - Taktyka sprawdziła się w tym meczu. Oby sprawdzała się w kolejnych, ale tak jak powiedziałam wcześniej, jeszcze się ten problem nie skończył.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Na koniec zapytana, jak to jest zdobyć trofeum nie na własnym terenie, odpowiedziała: - Ja miło wspominam to miasto i miejsce. Zawsze gra mi się tutaj dobrze. Bardzo fajna była też organizacja. Organizatorzy naprawdę się spisali. Bardzo dziękujemy. Może za jakiś czas puchar powróci do Szczecina - zakończyła Gapska.