Mecz z Realem był powrotem na leszczyńską halę "Trzynastka" wychowanka tego klubu Michała Tórza. Sympatycy szczypiorniaka z Leszna nie zapomnieli ile dobrego zrobił w przeszłości dla ich klubu i podczas prezentacji nagrodzili go głośnymi oklaskami. Tak gościnni nie okazali się jednak sami piłkarze Realu, którzy zdecydowali się na indywidualne krycie rozgrywającego Nielby od pierwszego gwizdka sędziego. Pierwsze minuty zapowiadały wyrównane spotkanie, ponieważ piłkarze obu drużyn wymieniali bramkę za bramkę.
Następnym etapem meczu była bezsprzeczna dominacja leszczynian, którym wychodziło niemalże wszystko. Do dobrej formy obrony i bramkarza szczypiorniści z Leszna dołożyli dobrą dyspozycję rozgrywających, którzy seryjnie zaczęli zdobywać bramki i dogrywać piłkę do dobrze ustawionego obrotowego Krzysztofa Misiaczyka. Chwilami defensywa Nielby wyglądała w tym okresie gry na bezradną. Dzięki temu w dziewiętnastej minucie meczu piłkarze Realu prowadzili nawet ośmioma bramkami.
W dobrze działającej leszczyńskiej machinie zatarło się coś dopiero na dziesięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy, kiedy to podopieczni Ryszarda Kmiecika stracili cztery bramki z rzędu, sami oddając zbyt pochopne rzuty ze słabo przygotowanych pozycji. W konsekwencji obie ekipy schodziły do szatni przy wyniku 19:17 dla Realu Astromalu Leszno.
Druga połowa przyniosła lepsze ustawienie Nielby w obronie, która już na samym jej początku wymusiła na leszczynianach trzy faule ofensywne. Niezwykle ruchliwy rozgrywający z Wągrowca Bartosz Świerad zaczął znajdować dużo więcej luk w obronie gospodarzy, silny obrotowy Mindaugas Tarcijonas stał się nagle zawodnikiem nie do zatrzymania, a skrzydłowy Łukasz Białaszek rzucał bramki z nieprawdopodobnie trudnych kątów. Elementem gry, który pozostał u gospodarzy równie silny, jak w pierwszej połowie spotkania, i który długo utrzymywał korzystny dla nich wynik, była gra bramkarza Fryderyka Musiała.
Szczypiorniści z Wągrowca doprowadzili do wyrównania dopiero w czterdziestej trzeciej minucie spotkania. Dodatkowo w tym samym czasie czerwoną kartkę wynikającej z gradacji kar otrzymał Krzysztof Misiaczyk, a Realowi przyszło grać w podwójnym osłabieniu. Właśnie wtedy gościom udało się odskoczyć na kilka bramek przewagi.
Ostatnie dziesięć minut meczu stanęło pod znakiem wielkiego zmęczenia leszczynian, wynikającego między innymi z ciężkiej sytuacji kadrowej zespołu, które goście wykorzystali w stu procentach, seryjnie zdobywając bramki po szybkich kontratakach. Finalny wynik spotkania (Real Astromal Leszno 27:36 Nielba Wągrowiec) mógłby świadczyć o wielkiej dominacji i spokojnym zwycięstwie drużyny przyjezdnej, jednak takie postawienie sprawy byłoby krzywdzące dla podopiecznych trenera Kmiecika, z czym zgodziliby się na pewno kibice zgromadzeni w hali "Trzynastka", którzy mimo niekorzystnego wyniku, nagrodzili swoich ulubieńców oklaskami po zakończeniu meczu pełnym męskiej sportowej walki.
Real Astromal Leszno - Nielba Wągrowiec 27:36 (19:17)
Real Astromal Leszno: Musiał, Maziarz, Skorupiński - Przekwas 6, Łuczak 6, Misiaczyk 5, H. Szkudelski 5, E. Szkudelski 2, Wąsiewicz 1, Krystkowiak 1, J. Wierucki 1, Maleszka, Jasiczek, Grzelczak,.
Nielba Wągrowiec: Konczewski, Marciniak - Białaszek 9, Krawczyk 6, Świerad 5, Tórz 5, Oliferchuk 4, Tarcijonas 3, Widziński 2, Smoliński 1, Pacała 1, Pawlaczyk, Skrzypczak.
Kary: Leszno (12 min.) - Misiaczyk (6 min.), H. Szkudelski (2 min.), E. Szkudelski (2 min.), Łuczak (2 min.); Wągrowiec (12 min.) - Tarcijonas (4 min.), Świerad (2 min.),Białaszek (2 min.), Widziński (2 min.), Skrzypczak (2 min.).
Sędziowie: Marciniak, Kowalak.
Widzów: 400.