Sobotnie starcie zapewniło sympatykom obu drużyn prawdziwą huśtawkę nastrojów. Gospodarze w mecz wprowadzili się słabo i już po kwadransie przegrywali 7:12, by ostatecznie na przerwę zejść przy wyniku remisowym. Swoją przewagę mielczanie udokumentowali tuż po wznowieniu spotkania, by ostatecznie pokonań szczecinian różnicą trzech trafień.
- Początek meczu przespaliśmy. Graliśmy bardzo słabo, otrzymaliśmy dwie kary, a Pogoń prowadziła z nami nawet pięcioma czy sześcioma bramkami. Od samego początku musieliśmy więc gonić wynik i ostatecznie jeszcze przed przerwą doprowadziliśmy do remisu. O wyniku zadecydowały pierwsze minuty drugiej połowy, kiedy szybko osiągnęliśmy sześć goli przewagi nad rywalem - relacjonuje Noch w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Na przebieg drugiej połowy spory wpływ miała postawa sędziów, którzy chętnie odsyłali szczypiornistów na ławkę kar. - Wykluczani byli zawodnicy i jednej, i drugiej drużyny. Były nawet momenty, w których musieliśmy grać na parkiecie w czterech - podkreśla szkoleniowiec PGE Stali.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Spotkanie z Pogonią był dobrym podsumowaniem całej rundy zasadniczej w wykonaniu Czeczeńców. Mielczanie w tym sezonie grali bowiem w kratkę, co ostatecznie dało im w tabeli siódme miejsce. - Przed meczem wiedzieliśmy, że nasza pozycja nie ulegnie zmianie. Chłopcy włożyli jednak w to spotkanie dużo serca i walczyli do końca, za co chciałbym im podziękować oraz pogratulować - kończy Noch.