Mateusz Zaremba: Było dramatycznie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

O tym, że będzie mógł zagrać przeciwko KPR-owi Legionowo dowiedział się od lekarza klubowego tuż przed meczem. Na parkiecie spędził kilkadziesiąt minut, ale swój udział zaznaczył ważnymi bramkami.

Do spotkania przeciwko beniaminkowi Superligi Gaz-System Pogoń Szczecin przystąpiła już w 13-osobowym składzie. O udziale w meczu Mateusza Zaremby i Pawła Krupy zdecydował lekarz klubowy tuż przed meczem. Trenerowi Gazowników dało to możliwość rotowania zmianami. - Ja mogę powiedzieć tyle, że powoli wszyscy wracamy do gry. Te treningi też inaczej wtedy wyglądają. Wiadomo, że jeśli brakuje trzech, czterech czy pięciu graczy to ćwiczenia wyglądają zupełnie inaczej - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl popularny "Zarek", który po chwili dodał jeszcze. - Dobieraliśmy juniorów z Kusego Szczecin, którzy pomagali nam w treningach. To na pewno dużo dawało, ale to jednak nie jest to samo. Muszą się zgrywać w obronie i w ataku. Paweł Krupa też już wraca. Brakuje jeszcze tylko Sebastiana Smuniewskiego, ale on już wróci na play-offy.

W ostatnim spotkaniu sezonu zasadniczego Pogoń "dopieściła" także swoich kibiców, którym sprawiła nie lada emocje. Odrobina szczęścia, ale i umiejętności też w tej sytuacji miały niebagatelne znaczenie. - Graliśmy u siebie i to szczęście nam sprzyjało, ale taka jest piłka ręczna. To jest gra emocji. Jeżeli jest 55. minuta i wynik na styku, wtedy są one naprawdę wielkie. Robimy to też dla kibiców. Dziękujemy, że przychodzi ich coraz więcej. Cieszymy się, że nam dopingują - nie ukrywał rozgrywający szczecinian.

Niejako momentem krytycznym w wykonaniu Gazowników był sam początek drugiej połowy, kiedy to rywal zaczął sukcesywnie odrabiać straty. Podobnego zdania był też Zaremba. - Od początku było dość ciężko i dramatycznie i tak zostało do końca meczu, do ostatnich minut.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Na koniec zapytany o to, na ile wpłynął na nich fakt, że ten mecz niewiele mógł zmienić (Pogoń bowiem już niżej spaść nie mogła), odpowiedział. - To na pewno gdzieś tam w głowach zostaje. Jeśliby się przegrało ten mecz, to na pewno zeszliśmy byśmy do szatni z głowami w dół, a tak mamy te głowy podniesione. Inaczej będziemy nastawieni na mecze z Puławami w play-offach. Tak jak powiedziałem wcześniej, kibice przychodzą na halę po to, by oglądać Pogoń, która wygrywa, a nie taką, która przegrywa.

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
hbll
30.03.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rywalizacja Azotów z Pogonią zapowiada sie bardzo ciekawie. Szkoda, ze z Pulaw nie bedzie pewnie transmisji. Zreszta nie bedzie ich tez z meczu o 3 miejsce, jesli Pulawy awansuja. Inne pary tak Czytaj całość