O "pietruszkę" nie znaczy nudno - relacja z meczu ŚKPR Świdnica - Olimp Grodków

Bardzo ciekawe widowisko stworzyli szczypiorniści ŚKPR-u Świdnica i Olimpu Grodków. Ostatecznie dwa punkty zostały w hali gospodarzy, chociaż w końcówce goście bliscy byli odwrócenia losów meczu.

ŚKPR pokonał Olimp 29:27 (17:13) i zrewanżował się grodkowianom za bolesną przegraną 19:28 w pierwszym spotkaniu obu drużyn.

Po wygranych z Zagłębiem Sosnowiec i przed tygodniem w Kaliszu, ŚKPR Świdnica praktycznie był już pewny utrzymania, ale gracze Krzysztofa Terebuna mieli chrapkę na dalsze śrubowanie serii zwycięstw. Rewelacyjny beniaminek z Grodkowa pogromcy nie znalazł od trzech kolejek, a marzeniem ekipy z Opolszczyzny jest szóste miejsce na finiszu rozgrywek. Mecz teoretycznie bez większej stawki zapowiadał się więc całkiem interesująco, a dodatkowym smaczkiem był fakt, że w drużynie gości zagrało aż czterech byłych zawodników ŚKPR-u. Kibice liczyli więc na dobre widowisko i nie zawiedli się.

Trener miejscowych miał przed meczem spory ból głowy. Do zawieszonego za czerwoną kartkę Władysława Makowiejewa dołączył kontuzjowany Mateusz Piędziak. Lukę w drugiej linii kapitalnie załatał nominalny obrotowy Krzysztof Misiejuk, a na kole szansę wykorzystał rzadko grający Michał Rzepecki. Jeśli dodamy do tego świetną drugą połowę w wykonaniu jeszcze rzadziej pojawiającego się na parkiecie Konrada Krzaczyńskiego, wyjdzie na to, że w meczu z Olimpem niebagatelna rolę odegrali dublerzy i gracze, którzy z konieczności musieli sobie radzić na innych pozycjach. U gości problemów było znacznie mniej. Wprawdzie widoczny był brak Pawła Chmiela, ale wracający po ciężkiej kontuzji Wojciech Zych wyraźnie wraca do dobrej dyspozycji, jaką prezentował jeszcze na parkietach II ligi.

Zaczęło się od 2:0 Olimpu. Gospodarze wyszli na prowadzenie 4:3 w szóstej minucie, a po serii trzech bramek Andrzeja Brygiera odskoczyli na 8:4. Już w dwunastej minucie trener Piotr Mieszkowski był zmuszony prosić o czas. Po nim olimpijczycy uporządkowali swoją grę. Często grając w przewadze systematycznie zmniejszali straty, by w 20. minucie doprowadzić do remisu 11:11. Końcówka pierwszej części należała jednak do miejscowych. ŚKPR schodził na przerwę przy prowadzeniu 17:13.

Po zmianie stron Olimp poprawił grę w obronie. Do tego lepiej zaczął sobie radzić bramkarz Adrian Fiodor. Grodkowianie szybko zbliżyli się na dwa gole i mieli okazję do zdobycia kontaktowego gola. Dość niespodziewanie obraz gry zmienił się o 180 stopni. Okres między 37., a 44. minutą gospodarze wygrali aż 6:1, a na listę strzelców wpisał się nawet bramkarz Błażej Potocki, który rzutem przez całe boisko przelobował Fiodora. Przy stanie 24:17 w 44. minucie zanosiło się na bezproblemowe zwycięstwo ŚKPR-u.

Niespodziewanie nastąpił kolejny zwrot sytuacji. Grodkowianie napędzani rzutami z dystansu Łukasza Ogorzelca potrzebowali dziesięciu minut na doprowadzenie do stanu 27:26. - Nie wiem jak do tego doszło. Z boiska wyglądało to tak, że myliliśmy się i my i oni, a tu nagle zrobiło się dwoma, a potem jedną bramką. Mimo tego wydawało mi się, że jednak kontrolujemy ten mecz - mówił po spotkaniu rozgrywający ŚKPR-u Stanisław Makowiejew. Jego trafienie pozwoliło świdniczanom na ponowne odskoczenie na dwa gole. Następnie perfekcyjnie wykonujący rzuty karne Roman Smoliński poprawił wynik na 28:27, ale karny, tym razem dla gospodarzy i celny rzut Kamila Rogaczewskiego przypieczętowały gospodarzom dwa punkty. - O naszej przegranej zadecydowała przespana pierwsza połowa. W drugiej zagraliśmy lepiej, zwłaszcza w obronie, ale w końcówce trochę zabrakło nam zdrowia - skomentował Paweł Biernat z Olimpu.

ŚKPR Świdnica Olimp Grodków 29:27 (17:13)

ŚKPR: Potocki 1, Bajkiewicz - Misiejuk 6, S. Makowiejew 6, Krzaczyński 4, K. Rogaczewski 4, Brygier 3, Rzepecki 3, Węcek 1, Dębowczyk 1, P. Rogaczewski, Pułka, Motylewski

Kary: 14 minut, czerwona kartka Motylewski 51. minuta (z gradacji)
Karne: 3/2

Olimp: Wasilewicz, Fiodor - Zych 6, Smoliński 4, T. Biernat 4, Żubrowski 3, Gradowski 3, Ogorzelec 3, Górny 1, M. Biernat 1, Kolanko, P. Biernat

Kary: 8 minut
Karne 4/4

Widzów: 250
Sędziowali: Bąk, Ciesielski (Zielona Góra)

Źródło artykułu: