Po pierwszym, przegranym meczu na własnym terenie SPR Pogoń Baltica Szczecin daleka była od celu, jaki udało się jej osiągnąć w niedzielę. Losy odwróciły się w Elblągu i drugiej szansy szczecinianki już nie zmarnowały. - Włożyliśmy w ten mecz bardzo dużo wysiłku, zresztą podobnie jak w dwóch poprzednich. Ten pierwszy nam nie wyszedł, z jakiego powodu? Mieliśmy problem sami ze sobą, po prostu z emocjami. W Elblągu i w rewanżu w Szczecinie z tymi emocjami już sobie poradziliśmy - ocenił w kilku słowach szkoleniowiec ekipy z Grodu Gryfa, Adrian Struzik.
- Gratuluję dziewczynom. Jestem dumny, że mogę siedzieć na ławce i prowadzić taki zespół, który pokazał teraz i w Elblągu wolę walki i determinację. Widać było, że im bardzo należy. Jeżeli zespół uwierzy, a myślę, że już uwierzył, że jest w stanie dobrze grać w piłkę ręczną, to będziemy się cieszyli jeszcze nie raz - dodał trener.
Po pierwszym spotkaniu Patrycja Królikowska w jednym z wywiadów stwierdziła, że jej drużyna, by wygrać kolejne zawody musi czymś swoje rywalki zaskoczyć. Czy tym właśnie elementem była gra Stefki Agovej i Adrianny Płaczek? - Czy to był element zaskoczenia? One były zawsze w tym zespole. Właśnie to o to chodzi. Kilka ważnych bramek dołożyła Stefka, Ada z kolei odbijała piłki, każda z nich zrobiła to, co miała zrobić. Mówię tu zarówno o tych, co siedziały na ławce, jak i o tych, które były na parkiecie - powiedział Struzik.
Szkoleniowiec zapytany również o to, czy był taki moment w tym meczu, w którym uwierzył, że jego zespołowi nie stanie się już krzywda, odpowiedział. - Dopiero po meczu uwierzyłem w to, że wygraliśmy. Na półtorej minuty przed końcową syreną poprosił jednak o czas. - Chcieliśmy się trochę wspólnie pocieszyć jeszcze w czasie meczu - skomentował tę sytuację sam zainteresowany.
Na sam koniec zaś skierował też podziękowania w stronę licznie przybyłych na halę widzów. - Gratuluję też kibicom, bo oni też stworzyli fantastyczne widowisko. Inaczej się gra przy pustych trybunach, a zupełnie inaczej przy kibicach, którzy żyją tym sportem, którzy jeżdżą za nami. To jest coś niesamowitego.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Pogoń czeka teraz dwa tygodnie przerwy, a w ostatni weekend kwietnia dwumecz z mistrzem Polski z Lublina. Jednak, jak w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznał Struzik, w zespole jeszcze o tym nie myślą. - Na razie się tym nie zajmujemy. Do rywala podchodzimy spokojnie i z pokorą, ale na pewno na parkiecie się nie położymy.