Opolanie w środowym meczu stracili dwadzieścia cztery gole. Taka dyspozycja linii obronnej zazwyczaj pozwala wygrywać mecze, do siatki rywali podopieczni Jednoroga tego dnia trafiali jednak ledwie dwadzieścia razy.
- Zmarnowaliśmy około siedmiu stuprocentowych sytuacji. Kilka razy piłki odbijał Sebastian Zapora, trafialiśmy też w słupki. To był nasz największy mankament. Błędy i nieskuteczność. Dobry przykładem jest też bramka z zerowego kąta, którą pod sam koniec meczu rzucił nam Paweł Albin - wymienia Jednoróg.
W ciągu pierwszych piętnastu minut meczu opolanie na listę strzelców wpisywali się ledwie dwa razy. W pewnym momencie drugiej połowy PE Gwardia przegrywała z gospodarzami nawet różnicą ośmiu trafień, gracze Jednoroga o korzystny wynik walczyli jednak do samego końca.
- Nie podłamaliśmy się. Walczyliśmy przez cały mecz, co napawa optymizmem. W obronie zagraliśmy poprawnie, nasza skuteczność - a więc rzecz wydawałoby się najprostsza - była za to koszmarna - nie kryje trener opolskiej drużyny.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Środowa porażka szanse Gwardzistów na zachowanie ligowego bytu bez konieczności walki w meczach barażowych ograniczyła do minimum. Swoje spotkanie wygrali bowiem szczypiorniści Zagłębia Lubin. - Sport w pewnym momencie wszystko weryfikuje, a faworyci przegrywają swoje mecze. Walka o utrzymanie będzie trwała do samego końca - zaznacza Jednoróg. W środę jego zespół zagra z Miedziowymi.
Ps. To taki koń trojański, bądź kukułcze jajo jak kto woli :)
Wesołych Świąt dla Czytaj całość
- skuteczność była bomba - Tadziu .
Wszystko było i jest bomba - Tadziu .
Ty Tadziu , też jesteś bomba - Tadziu !