Drużyna Patrika Liljestranda po dwóch wyjazdowych meczach w Orlen Arenie postawiona jest pod ścianą. Górnicy, jeśli nadal chcą liczyć się w walce o miejsce w finale mistrzostw kraju, w czwartkowym spotkaniu przed własną publicznością nie mogą pozwolić sobie na porażkę. Triumf Nafciarzy premiować będzie bowiem ich awans do rywalizacji o złoto.
[ad=rectangle]
Mimo trudnego położenia, zabrzanie są dość pewni siebie. - Wielu już nas skreśliło po tych przegranych w Płocku. Zamierzamy na własnym parkiecie pokazać, że nie jesteśmy chłopcami do bicia. Jeżeli uda nam się wygrać ten mecz, Wiśle mogą się zatrząść nogi - mówi na łamach oficjalnej strony klubu Sebastian Kicki.
Doświadczony bramkarz, podobnie jak i jego koledzy, spotkań w Płocku nie może zaliczyć do udanych. Górnicy w pierwszym meczu przegrali aż 26:38, w drugim zaś po nieco bardziej zaciętej walce ulegli 29:32.
- Do poprawy jest nasza gra w defensywie i w bramce. Sam kiepsko się spisałem w Płocku i miałem po tych spotkaniach masę rzeczy do poprawienia - samokrytycznie ocenia Kicki, dodając: - Liczę na to, że tym razem uda nam się obronić więcej rzutów zawodników Wisły i wyprowadzić z tego skuteczne kontry, które do tej pory były naszą mocną stroną. Czwartkowe spotkanie zaplanowane zostało na godz. 18:00.