Adam Wiśniewski: Zrobiło się niebezpiecznie
W czwartek szczypiorniści Orlen Wisły Płock zameldowali się w finale PGNiG Superligi. Podopieczni Manolo Cadenasa po raz trzeci pokonali Górnika Zabrze.
Piłkarze ręczni Górnika Zabrze nie oddali pola bez walki. Zespół prowadzony przez Patrika Liljestranda znakomicie prezentował się w pierwszej połowie i wydawało się, że kibice w Zabrzu mogą być świadkami niespodzianki. Zbyt krótka ławka rezerwowych spowodowała jednak, że bardziej doświadczony zespół z Płocka nie pozwolił na taki scenariusz. Nafciarze pokonali Górnika i zostali pierwszym finalistą PGNiG Superligi.
- Zaczęliśmy dobrze, prowadziliśmy 4:2 i nagle zrobił się dziwny przestój, zaczęliśmy zbyt szybko oddawać rzuty. Górnik pociągnął kontry i zrobiło się 9:5. Było niebezpiecznie, trener poprosił o czas. Zabrzanie utrzymywali kilkubramkowe prowadzeni, jednak na szczęście jeszcze przed przerwą udało się dojść Górnika i doprowadzić do remisu. Druga połowa była już kontrolowana przez nasz zespół, wyszliśmy na dwu-trzy bramkowe prowadzenie, później powiększyliśmy przewagę - powiedział Adam Wiśniewski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.- To nie zawsze tak jest, że bramkarz dobrze broni i od razu uda się to zamienić na łatwe bramki. W pierwszej połowie było parę kontrataków ze strony Górnika, zdobyli kilka bramek. My jesteśmy jednak doświadczonym zespołem i w drugiej połowie zagraliśmy całkiem inaczej - ocenił skrzydłowy reprezentacji Polski.