Sporych emocji dostarczyli kibicom zawodnicy Orlen Wisła Płock oraz Vive Targów Kielce w drugim finałowym spotkaniu play-off decydującym o zdobyciu mistrzostwa Polski. Aby wyłonić zwycięzcę starcia potrzebna była dogrywka. Niektórym fanom zaczęły przypominać się obrazki sprzed trzech lat. Wtedy po pierwszym wygranym przez kielczan dość wysoko meczu, drugiego dnia płocczanie zwyciężyli właśnie w doliczonym czasie gry, a później cieszyli się ze złotego medalu. Tym razem szala zwycięstwa przechyliła się na stronę żółto-biało-niebieskich.
[ad=rectangle]
- Kibice stworzyli nam niesamowitą atmosferę, za co im bardzo dziękujemy. To były dwa różne spotkania. Pierwsze, czyli nasza koncertowa gra i to może nas trochę uśpiło, bo wygraliśmy bardzo wysoko. Drugi mecz był już z naszej strony zupełnie inny. Popełniliśmy za dużo błędów w obronie, widać, że po sobotnim meczu Płock wyciągnął wnioski, my mieliśmy z tym trochę problem. Mamy tydzień na odpowiednią analizę i poprawienie defensywy, bo to była dzisiaj nasza największa bolączka. W ataku nie mieliśmy problemów ze zdobywaniem bramek. To było bardzo dramatyczne spotkanie, ale i takie trzeba wygrywać - mówił rozgrywający kieleckiego zespołu, Grzegorz Tkaczyk.
W drużynie Orlenu Wisły Płock zaszła diametralna zmiana na przestrzeni zaledwie jednej nocy. W sobotę Nafciarze nie mieli zupełnie pomysłu na grę i wydawało się, że w niedzielę może powtórzyć się scenariusz pierwszego spotkania.
- Zespół z Płocka to nie są chłopcy do bicia. Jestem już w Kielcach trzy lata i muszę szczerze przyznać, że w tym roku rywalizacja z nimi jest zdecydowanie najtrudniejsza. Tacy zawodnicy, jak Mariusz Jurkiewicz czy Marcin Lijewski bardzo dużo wnieśli do tego zespołu i gra się z nimi bardzo ciężko - komplementował płocczan kapitan siódemki z Kielc.
Kielczanie jednak sami zgotowali sobie nerwy. - W końcówce przydarzył nam się przestój. Rzuciliśmy jedną bramkę, mieliśmy przewagę czterech trafień i nie powiększyliśmy jej. Gdybyśmy wyszli na pięcio- czy sześciobramkowe prowadzenie byłoby zdecydowanie łatwiej. Doprowadziliśmy do dogrywki, ale w doliczonym czasie też trzeba się wykazać charakterem. Venio Losert odbił bardzo ważny rzut karny i dobrze się to dla nas skończyło - analizował ostatnie minuty spotkania "Młody".
Kielczanie prowadzą już 2:0 i mają bardzo dobrą pozycję startową przed trzecim meczem. -Jedziemy do Płocka i zrobimy wszystko by wygrać pierwsze spotkanie i zakończyć rywalizację 3:0. To oczywiście nie będzie łatwe, bo oni grają u siebie, będą mieli wsparcie własnej publiczności. Dodatkowo po tym meczu uwierzyli jeszcze bardziej, że są w stanie nas pokonać. Musimy zrobić dogłębną analizę tego spotkania i poprawić wszystkie mankamenty - dodał Tkaczyk.