Horror w Kielcach znów dla Vive - relacja z meczu Vive Targi Kielce - Orlen Wisła Płock

W drugim pojedynku finałowym PGNiG Superligi szczypiorniści Vive Targów Kielce ponownie okazali się lepsi od Orlen Wisły Płock. W rywalizacji do trzech zwycięstw obrońcy tytułu prowadzą już 2:0.

Po sobotniej klęsce Nafciarzy mało kto spodziewał się, że druga odsłona finałowej rywalizacji przyniesie diametralne zmiany. Kieleccy kibice liczyli, że ich zespół znów udowodni swoją wyższość i zrobi w ten sposób milowy krok na drodze do obrony tytułu. - Jesteśmy bardzo zadowoleni, ale była to zaledwie pierwsza część walki o złoto. Za kilkanaście godzin mamy kolejny, równie ważny pojedynek - mówił trener Talant Dujszebajew.
 
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Początek spotkania nie przyniósł szaleńczego tempa, narzuconego przez któryś z zespołów, a na tablicy świetlnej długo utrzymywał się remis. Zarówno gospodarze jak i zespół z Płocka starali się długo rozgrywać piłkę i precyzyjnie przygotowywać każdy atak. W 7. minucie Wisła zdołała za sprawą bramki Marcina Lijewskiego objąć prowadzenie 4:3. Był to początek dobrej serii w wykonaniu gości, którzy w kilku kolejnych akcjach zdobyli jeszcze trzy gole z rzędu i było już 3:6. Duża w tym zasługa świetnie dysponowanego Petara Nenadicia, ale przede wszystkim świetnej postawy Nafciarzy w defensywie.

Mistrzom Polski nie pozostało nic innego jak szybko zabrać się za odrabiania strat, bo Wisła dała wyraźny sygnał, że chce zmazać plamę po pierwszym spotkaniu. W 15. minucie kapitalnie spisujący się na kole Julen Aguinagalde zdobył w końcu bramkę kontaktową, a w następnej akcji doprowadził do remisu (8:8). Piłki adresowane do Hiszpana albo trafiały do płockiej bramki, albo po faulu na nim sędziowie dyktowali rzuty karne. Ostatnie pięć minut pierwszej połowy było zupełnie nieudane w wykonaniu płocczan, którzy roztrwonili wypracowaną wcześniej skromną przewagę. Vive, dzięki kilku skutecznym kontratakom schodziło ostatecznie do szatni prowadząc 18:17.
[ad=rectangle]
Na początku drugiej odsłony obie siódemki podjęły próbę narzucenia rywalowi swojego stylu gry, ale nie było to łatwe zadanie. Na parkiecie nie brakowało walki i ostrych starć. W ekipie Wisły z dobrej strony pokazał się niewidoczny wcześniej Mariusz Jurkiewicz i to za jego sprawą goście trzymali wynik. Niewiele dłużny wśród gospodarzy pozostawał mu Krzysztof Lijewski, a doskonałymi interwencjami popisywał się Sławomir Szmal, uskrzydlając swoich kolegów z pola. W 42. minucie wynik brzmiał 24:21, a trener Manolo Cadenas poprosił o czas. W ostatnim kwadransie kielczanie podjęli próbę zbudowania bezpiecznej przewagi, a trener Dujszebajew starał się rotować składem, wykorzystując atut mocniejszej ławki rezerwowych.

Plan mistrzów Polski początkowo nie powiódł się, bo w 50. minucie Nikola Eklemović zdobył gola kontaktowego (27:26), a po szybkiej odpowiedzi Karola Bieleckiego o przerwę poprosił tym razem trener Vive, aby przekazać swoim graczom uwagi na końcowe minuty. Po wznowieniu żółto-biało-niebiescy podjęli kolejną próbę rozstrzygnięcia pojedynku, która i tym razem była nieskuteczna. Wisła do ostatniej syreny walczyła o doprowadzenie do dogrywki. Na niespełna minutę przed końcem Vive prowadziło tylko 31:30, a płocczanie byli przy piłce, mając znakomitą szansę na remis. Gości przetrzymali akcję do samego końca a rzut na wagę dogrywki wykonał Marcin Lijewski.

Dodatkowy czas gry lepiej rozpoczęli gospodarze. Najpierw z rzutu karnego trafił Grzegorz Tkaczyk, a potem po faulu na tym samym zawodniku 2 minuty kary zarobił Kamil Syprzak. Chwilę później do bramki strzeżonej przez Marcina Wicharego znalazł drogę również Denis Buntić i było 33:31. Dwubramkową przewagę udało się utrzymać kielczanom po pierwszej połowie (35:33).

Kluczowe miało okazać się ostatnie pięć minut pojedynku. Wszystko zaczęło się od kontaktowej bramki Petara Nenadicia. Nafciarze za wszelką ceną starali się doprowadzić po raz kolejny do remisu. Na dwie minuty przed końcem płocczanie wywalczyli rzut karny, ale w takim momencie pomylił się Nenadić, którego zatrzymał Venio Losert. Chwil później z linii siódmego metra nie pomylił się za to Thorir Olafsson  i Vive po istnym horrorze pokonało Orlen Wisłę Płock 36:34.

Vive Targi Kielce - Orlen Wisła Płock 36:34 (18:17, 31:31)

Vive: Szmal, Losert - Grabarczyk, Tkaczyk 2 (2), Jurecki, Olafsson 5 (5), Chrapkowski, Aquinagalde 6 (1), Bielecki 6 (1), Jachlewski, Strlek 3, Lijewski 3, Buntić 3, Zorman, Rosiński 4, Cupić 4.
Kary: 6 minut
Karne: 9/10

Wisła: Sego, Wichary - Eklemović 1, Nikcević 2, Syprzak 2, Ghionea 1, Nenadić 8 (2), Jurkiewicz 6, Lijewski 8, Montoro 1, Wiśniewski, Zrnić 4, Kwiatkowski, Toromanović 1.
Kary: 12 minut
Karne: 2/3

Kary: Vive - 6  min. (Bielecki, Buntić, Cupić po 2 min.); Wisła - 12 min. (Syprzak 4 min., Zrnić, Jurkiewicz, Eklemović, Wiśniewski po 2 min.)

Sędziowie: Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr (Gdańsk)

Widzów: 4.000

Źródło artykułu: