Michał Kubisztal po meczu z KS Azotami Puławy wyglądał jak... Mike Tyson

Górnik Zabrze kompletem zwycięstw zainaugurował rywalizację o brązowy medal z KS Azotami Puławy. W śląskiej drużynie żywa jest wiara, że Trójkolorowi załatwią sprawę już w najbliższy weekend.

- Pokazaliśmy, że mimo to, że zabrakło Mariusza Jurasika, który jest bardzo ważną postacią naszego zespołu wciąż mamy team groźny dla każdego. Jego obowiązki przejął Robert Orzechowski i wywiązał się z nich bardzo dobrze. Udowodniliśmy, że grają u nas nie tylko indywidualności, ale jako drużyna potrafimy wziąć na siebie odpowiedzialność za wynik meczu - mówi Michał Kubisztal, gracz Górnika Zabrze.
[ad=rectangle]

Potężnie zbudowany zawodnik mecz z KS Azotami Puławy kończył z potężną śliwą pod lewym okiem. - Taki sport, co zrobić. Na boisku jest walka i trzeba się czasami z rywalem pozderzać. Kontuzje są w tę grę wkalkulowane. Podbite oko, pewnie będzie wyglądało jak meduza. Przez kilka dni nie będę nic widział. Będę wyglądał jak Mike Tyson, ale bywał bardziej obity ode mnie - śmieje się "Kubeł".

Oba pojedynki z puławską drużyną Trójkolorowi kończyli zaledwie jednobramkowym zwycięstwem. - Nie ważne, że wygrywaliśmy jedną bramką. Zagraliśmy dwa dobre mecze i mamy na koncie dwa zwycięstwa, więc rozmiary nie mają znaczenia - przekonuje były reprezentant Polski.

Sprawę brązowego medalu górniczy zespół chce załatwić już w najbliższy weekend. - W Puławach będzie niezwykle ciężkie spotkanie. Azoty pokazały, że nie oddadzą tego medalu za darmo. Będziemy tam jechać z zamiarem, by im decydujące zwycięstwo wyszarpać. Najlepiej, żeby to było już w pierwszym meczu, bo potem może być ciężko, ale będziemy na to spotkanie przygotowani - zapewnia 34-latek.

Ambitna postawa Azotów nie zaszokowała weterana ekipy z Zabrza. - Play offy to jest zupełnie inne granie. Tutaj nie ma znaczenia co było wcześniej. Liczą się tylko zwycięstwa. Są dwa na naszym koncie i to jest najważniejsze - podkreśla zawodnik Górnika.

Kubisztal imponuje skutecznością i będzie się liczył w walce o króla strzelców. - Absolutnie na to nie czekam i o tym nie myślę. W życiu zdobyłem kilka razy króla strzelców. Jak się jest młodym, to fajnie brzmi, ale z wiekiem to przechodzi. Przede wszystkim cieszy to, że się bramki rzuca i drużyna wygrywa niż indywidualne osiągnięcia - puentuje gracz drużyny z Wolności.

Źródło artykułu: