Sterbik i Karabatić bohaterami, "mały" finał dla Blaugrany - relacja z meczu FC Barcelona - MKB Veszprem

Szczypiorniści FC Barcelony pokonali MKB Veszprem 26:25 (9:10) i zajęli 3. miejsce w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Bohaterami Blaugrany zostali Arpad Sterbik, Siarhei Rutenka i Nikola Karabatić.

W tym artykule dowiesz się o:

"To miał być finał!" - mówili zgodnie przed pierwszym gwizdkiem niedzielnego spotkania dziennikarze i kibice piłki ręcznej. Grające na przestrzeni całego sezonu najatrakcyjniejszy i najbardziej widowiskowy handball FC Barcelona i MKB Veszprém w półfinałowej rywalizacji uległy jednak niemieckiej precyzji i wyrachowaniu, przez co w niedzielne popołudnie stanęły naprzeciw siebie w "małym" finale.

Obie drużyny już w pierwszych minutach starcia postawiły przede wszystkim na twardą defensywę. Mało było składnych i przebojowych akcji, ataki często przerywane były przez agresywnie, ale skutecznie interweniujących defensorów. Do tego rewelacyjnie od startu rywalizacji spisywali się bramkarze - kończący karierę Nandor Fazekas oraz Arpad Sterbik, wyrastając na pierwszoplanowe postacie pierwszej połowy meczu.
[ad=rectangle]
Nieznacznie lepiej spotkanie zaczęli gracze Veszprém, po bramkach Laszlo Nagy'a i Chemy Rodriguez wychodząc na prowadzenie 2:0. Barcelona wręcz natychmiast odpowiedziała jednak dwoma trafieniami Siarheia Rutenki i od tego momentu na parkiecie Lanxess Areny rozpoczęły się szachy. Obie drużyny ogromnie męczyły się w ataku pozycyjnym, a jednocześnie wszelkie próby wyprowadzania kontrataków natychmiast przerywane były przez rywali.

Głównymi bohaterami widowiska byli jednak Fazekas (62% skuteczność w I poł.) i Sterbik (57%), którzy co chwila prześcigali się w coraz bardziej efektownych paradach. Obaj też skutecznie "trzymali" wynik, przez co praktycznie do 24. minuty gra prowadzona była bramka za bramkę. Na pięć minut przed przerwą Barcelonę na pierwsze prowadzenie wysunął Kiril Lazarov, lecz dzięki trafieniom Momira Ilicia oraz Cristiana Ugalde to Madziarzy zeszli do szatni wygrywając 10:9.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Podopieczni Antonio Carlosa Ortegi w kapitalnym stylu rozpoczęli drugą część meczu. Dwa razy w kontraktu pokazał się Peter Gulyas, z drugiej linii odpalił Iman Jamali i w 35. minucie Veszprem prowadziło 13:9. Radość węgierskich kibiców nie trwała jednak długo - Barcelona szybko odrobiła straty, głównie za sprawą skutecznego Siarheia Rutenki, który przede wszystkim świetnie egzekwował rzuty karne. W efekcie w 38. minucie było już 13:13.

Przez kolejny kwadrans żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie znaczącej przewagi. Zarówno Madziarzy jak i szczypiorniści Dumy Katalonii mylili się na potęgę, często w prostych sytuacjach obijając bramkarzy lub gubiąc piłkę w ataku. Na dziesięć minut przed końcową syreną to gracze trenera Ortegi byli jednak bliżsi triumfu, wygrywając 20:19.

Od tego momentu ton rywalizacji zaczęli nadawać Katalończycy. Blaugrana wykorzystała karę dla przeciętnie spisującego się Nagy'a i w ciągu dwóch minut wyszła na prowadzenie 22:20. W zespole Xaviera Pascuala świetną partię rozgrywał Daniel Sarmiento, a pomimo kilku nieskutecznych rzutów bardzo przydatny był Nikola Karabatić, który albo wypracowywał kolegom sytuacje do rzutu (6 asyst), albo zapewniał rzuty karne. Te zaś na bramki zamieniał Rutenka.

Węgrzy próbowali jednak gonić wynik. Na indywidualne akcje decydował się Chema Rodriguez, ciężar zdobywania bramek na swoje barki próbował zaś wziąć Momir Ilić. Nie licząc jednak tej dwójki, w decydujących minutach w ekipie Madziarów brakowało jasnych punktów. Barcelona przechyliła w ostatnich sekundach szalę zwycięstwa na swa korzyść i po trzech bramkach Karabaticia oraz trafieniu Rutenki wygrała 26:25.

W ostatniej minucie spotkania nie zabrakło również kontrowersji sędziowskich. Najpierw "zaspali" arbitrzy stolikowi, którzy nie zatrzymali zegara pomimo decyzji sędziów głównych, w efekcie czego Barcelona zyskała 15 sekund. Przedostatnia akcja Katalończyków wzbudziła zaś wiele protestów zawodników Veszprem, którzy domagali się odgwizdania faulu w ataku. Niezależnie jednak od tych wydarzeń i emocjonującej końcówki, spotkanie o 3. miejsce turnieju Final Four Ligi Mistrzów stało na dość przeciętnym poziomie. Czy podobnie będzie z finałem?

FC Barcelona - MKB Veszprém 26:25 (9:10)
Barcelona:

Sterbik - Rutenka 11 (7), Sarmiento 6, Karabatić 4, Lazarov 3, Garcia 2, Arino, Entrerrios, Grubindo, Morros, Saubich, Sorhaindo, Tomas.
Kary: 0 min.
Karne: 7/8.

Veszprem: Fazekas, Alilović - Ilić 7 (4), Nagy 5, Rodriguez 4, Gulyas 2, Jamali 2, Vilovski 2, G. Ivancsik 1, Ruesga 1, Ugalde 1, T. Ivancsik, Schuch, Terzić.
Kary: 6 min.
Karne: 4/6.

Kary: Barcelona - 0 min.; Veszprem - 6 min. (Nagy - 4 min., Schuch - 2 min.).

Sędziowali: Andrei Gousko oraz Siarhei Repkin (Białoruś).
Widzów: 20 000.

Źródło artykułu: