Michał Gałęzewski: Grając kolejny mecz kadry w swoim mieście w którym się wychowałeś jesteś szczególnie zmotywowany, czy nie potrzebujesz dodatkowej motywacji występując w reprezentacji Polski?
Robert Orzechowski: Myślę, że sama gra z orzełkiem na piersi to motywacja. Miejsce tak naprawdę nie powinno mieć znaczenia, ale oczywiście fajnie jest zagrać takie mecze w swoim mieście. Będzie liczna publiczność, więc bardzo się z tego powodu cieszę.
Na wasz mecz mają przyjść piłkarze reprezentacji Polski, którzy zagrają w tym samym tygodniu na PGE Arenie Gdańsk z Litwą. Ogólnie klimat Ergo Areny ci odpowiada?
- Fani nam tu pomagają i wszystko jest fajnie. Nie patrzymy na to, że na nasz mecz mogą przyjść piłkarze reprezentacji Polski, czy inni kibice. Ważne, aby było głośno. Gra przy ponad dziesięciotysięcznej publiczności jest atutem i fajnie się gra w Gdańsku. Na ten moment trudno mi powiedzieć czy i my wybierzemy się na mecz piłkarzy.
[ad=rectangle]
Na początek gracie z Hiszpanią. Wynik tego meczu schodzi na drugi plan, jak się spojrzy na to, że chwilę później czeka was pojedynek z Niemcami?
- Trener zaplanował to tak, żebyśmy złapali rytm meczowy i aby ten zespół zagrał ze sobą mecz. Gramy coraz lepiej i po to nam mecze z Hiszpanami byśmy się zgrywali i aby wszystko szło w dobrym kierunku.
Gra w sparingu z tak utytułowanym zespołem mimo wszystko motywuje?
- Na pewno tak, ale gramy u siebie i będziemy chcieli wygrać. Ten mecz jest jednak przede wszystkim po to, by przygotować się na Niemców.
Wasi rywale do awansu na mistrzostwa są z pewnością gżełodni sukcesu. Nie awansowali w końcu na ostatnie mistrzostwa Europy i presja jest tam ogromna...
- Na pewno to dla nich być albo nie być. Jak po raz kolejny ich nie będzie na mistrzostwach, to biorąc pod uwagę fakt, że piłka ręczna jest u nich sportem narodowym, byłaby to katastrofa. Jesteśmy po to, by im w tym przeszkodzić.
Fakt, że trener reprezentacji Polski jest Niemcem to dla was duży atut?
- Naprawdę trener Michael Biegler bardzo dobrze rozpracował niemiecki zespół. Wiemy czego się po nim spodziewać i czego oczekiwać od każdego zawodnika - od tych z pola, po bramkarzy. Jesteśmy kompleksowo przygotowani.
Ma dla was znaczenie to, że pierwszy mecz gracie w Polsce?
- Jak wygramy wysoko to i tam wygramy. Taka prawda, nie ma znaczenia gdzie gra się na początku. Jesteśmy dobrze przygotowani i to, czy drugi mecz zagramy u siebie, czy na wyjeździe nie ma żadnego znaczenia.
Jak zaczynałeś przygodę z kadrą byłeś bardzo młody. Teraz coraz więcej młodszych zawodników dostaje swoją szansę. Ma to jakiś wpływ na atmosferę w zespole?
- Jest w kadrze kilku starszych, kilku średnich, kilku młodych. Było dużo cykli szkoleniowych i mieliśmy okazję się poznać. Ja wszystkich młodszych zawodników, którzy są praktycznie w moim wieku znam z kadr młodzieżowych i z kadry B. Nie ma mowy by ktoś się poznawał teraz. Klimat jest świetny i idziemy w dobrym kierunku.
Fakt, że PGNiG Superliga z roku na rok przyjmuje nowych zawodników z pewnością pomaga polskim zawodnikom i poziom meczów ligowych nie odbiega aż tak od reprezentacyjnych...
- Liga jest coraz mocniejsza. Są zagraniczni trenerzy na ławkach i po tym jak zespół z Puław również zakontraktował nowego szkoleniowca, pierwsza czwórka ma właśnie trenerów z innych państw. Wprowadzają inni inny system treningu i zupełnie inne rzeczy. Ci zawodnicy mogą coś wynieść, czego nie wynieśli od polskich szkoleniowców. To bardzo dobra rzecz.
W tym sezonie zmieniłeś klimat z pomorskiego na śląski. Transfer do Zabrza dał ci dużo?
- Na pewno trafiłem z młodego zespołu do bardzo doświadczonego. W Górniku Zabrze zawodnicy z niejednego pieca chleb jedli i zdobywali wiele medali. Dostałem wiele wskazówek od Mariusza, czy też Kubła. Jestem bardziej dojrzałym zawodnikiem, niż w ubiegłym sezonie.