Tego, co działo się w niedzielę podczas pojedynku KGHM Metraco Zagłębie Lubin - SPR Pogoń Baltica Szczecin, nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Po fatalnej pierwszej połowie i tylko pięciu bramkach do przerwy, drużyna wicemistrzyń Polski przeszła prawdziwą metamorfozę. Publiczność, która odwiedziła halę RCS, przecierała oczy ze zdumienia. Zespół Miedziowych wyrwał szczeciniakom niemalże pewne zwycięstwo.
[ad=rectangle]
- Oczywiście cieszę się z tego zwycięstwa. W pierwszej połowie grałyśmy bez życia, zupełnie nie dochodziłyśmy do pozycji rzutowych. Wykonywałyśmy niezbyt precyzyjne, nieprzygotowane rzuty z rozegrania, na dziewięć padły tylko dwie bramki, więc skuteczność dramatyczna. Dobrze, że Monika Maliczkiewicz w pierwszej połowie broniła czyste sytuacje, bo gdyby nie to, trudno byłoby odrobić wyższe straty - skomentowała trener Bożena Karkut.
Po takim zakończeniu pierwszych trzydziestu minut rozmowa z trenerką musiała być pikantna, ale za to wzorowo wpłynęła na zawodniczki. Team lubinianek przełamał indolencję rzutową i ruszył w pościg za przeciwnikiem. Teraz zakończył się on szczęśliwie, ale szkoleniowiec zaznacza, że nie zawsze los będzie jej drużynie sprzyjać, więc muszą poprawić swoją boiskową postawę.
- To wiadome, że po pierwszej połowie musiałyśmy sobie coś mocno postanowić i nagle w ciągu siedmiu minut potrafiłyśmy rzucić sześć bramek, a w ciągu pierwszych trzydziestu przychodziło nam to bardzo ciężko. Dziewczyny nie weszły w ten mecz, albo się nie do końca rozgrzewają, za dużo myślą przed spotkaniem, nie wiem... ale to kolejna pierwsza połowa bardzo zła, a druga zdecydowanie lepsza. Rzucanie bramek w osłabieniu dodało nam skrzydeł i uwierzyłyśmy, że mecz nie jest do zremisowania, ale nawet do wygrania. Oby nam się tak już więcej nie zdarzało, bo nie zawsze los będzie dla nas łaskawy - dodała szkoleniowiec KGHM Metraco Zagłębia Lubin.
