Sobotnie starcie było widowiskiem jednostronnym. Nafciarze ze zdystansowaniem beniaminka nie mieli najmniejszego problemu, w ciągu godziny rzucając dziewiętnaście bramek więcej od podopiecznych Piotra Przybeckiego.
[ad=rectangle]
- Grało nam się dosyć przyjemnie. Mimo pierwszych, nieco nerwowych minut, udało nam się zejść na przerwę przy solidnym prowadzeniu. Już w pierwszej połowie zauważyliśmy, że gospodarze mają spore problemy z obroną 5:1. Po zmianie stron na jedynce zagrał Dżony i prawie przez dziesięć minut Śląsk nie mógł trafić do naszej bramki - wyjaśnia Kisiel, cytowany przez oficjalną stronę internetową Wisły.
- Cieszy, że każdy coś dokłada od siebie. Gramy zespołowo, bez indywidualności - podkreśla drugi trener Wisły. Asystent Manolo Cadenasa jednocześnie doskonale zdaje sobie jednak sprawę z tego, że Wisła najłatwiejsze ma już za sobą. - Pierwsze koty za płoty. Teraz z każdym meczem poziom trudności będzie rósł - kończy.
Źródło: sprwislaplock.pl