Sami dla siebie byliśmy rywalem - rozmowa z Adrianem Struzikiem, trenerem Pogoni Baltica Szczecin

Pogoń Baltica Szczecin zgarnęła w minioną sobotę ważne dwa punkty. Nie było to jednak dla gospodyń łatwe spotkanie. - Największym przeciwnikiem w tym spotkaniu byliśmy my sami - ocenił Struzik.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Krzysztof Kempski: Spotkanie Pogoni Baltica z Samborem Tczew pokazało, że nie ma słabych drużyn w tej lidze. Gra się bowiem tak, jak pozwala na to przeciwnik. Z drugiej strony trzeba przyznać, że mecz miał swoje słabe momenty.

Adrian Struzik: Sambor Tczew pokazał w meczach z Zagłębiem i MKS-em, że jest innym zespołem niż dwa lata temu. Nie będzie tylko dostarczycielem punktów. Aczkolwiek największym przeciwnikiem w tym spotkaniu byliśmy my sami. Chociażby dlatego, że w pierwszej połowie nie rzuciliśmy osiemnastu sytuacji sam na sam. Wystarczyło dorzucić z tego połowę i do przerwy byłoby już po meczu.

Boleć mogą wykonywane rzuty karne. Przestrzelonych zostało ich aż 5, a to w takim spotkaniu też miało znaczenie.

- Co tu można więcej powiedzieć. Trzeba po prostu rzucać. Już o tym powiedziałem, że największym przeciwnikiem byliśmy sami dla siebie.
Po 11. minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 3:1. Przyznam, że nie pamiętam meczu, w którym tak trudno było rzucić bramkę obu zespołom.

- Zdecydowała przede wszystkim nieskuteczność, a czy błędy? Graliśmy dobrze w obronie i z tego szły kontry, ale ich nie rzucaliśmy, dlatego tak to wyglądało.

Wygrało w tym meczu doświadczenie?

- Nie wiem czy zespół z Tczewa nie jest bardziej doświadczony. Tego dnia na lewym rozegraniu grała Ola Zimny, rocznik 1996. Na lewym skrzydle wystąpiła z kolei Daria Zawistowska (ur. w 1995 - dop. red.). Czy zatem wygrało doświadczenie? Na pewno zagraliśmy lepiej w obronie.

Przyzna pan, że dobrze się stało, że od stanu po 14 ciężar gry wzięła na siebie Głowińska. Trafiła trzykrotnie z rzędu i uspokoiła poczynania gospodyń.

- Dobrze, że znalazła się zawodniczka, która wzięła na siebie ciężar odpowiedzialności, super. Już kiedyś mówiłem w jednym z wywiadów, że w drużynie muszą być zarówno te doświadczone, jak i te młode. Te pierwsze mają w takich momentach wziąć ciężar gry, ale nie tylko Monika Głowińska, lecz również Monika Stachowska wykonała w obronie kawał dobrej roboty. Jakbyśmy słabo grali w obronie, to, przy takiej naszej skuteczności, tego meczu byśmy nie wygrali. Młodsze zawodniczki dodają takiej energii, a starsze mają dać właśnie doświadczenie i uspokoić grę wtedy, kiedy trzeba.

Nie było w pana zespole takiej "presji", że to właśnie z tą drużyną dwa sezony temu Pogoń dwukrotnie i dość sensacyjnie przegrała?

- Nie wiem, nie było mnie wtedy w Szczecinie. To jest teraz inny zespół, inne czasy.

Czeka was teraz krótka przerwa, a w środę kolejne starcie z zespołem z dołu ligowej stawki. Twierdza Szczecin powinna zostać niezdobyta.

- Oczywiście, jesteśmy dobrze przygotowani, więc taka krótka przerwa nie będzie miała dla nas większego znaczenia.

Co zrobić, by pokonać olkuszanki i nie powtórzyć się sytuacji z soboty?

- Musimy przede wszystkim grać tak, jak w sobotę w obronie i rzucać bramki w stuprocentowych sytuacjach, tzn. w sytuacji sam na sam z bramkarką.
Pogoń Baltica sporo uwagi poświeciła grze obronnej, która ma procentować w lidze Pogoń Baltica sporo uwagi poświeciła grze obronnej, która ma procentować w lidze
Zmiana obrony na 5-1 to było coś nowego w Pogoni. To właśnie nad tym elementem pracowaliście w okresie przygotowawczym?

- Tak i to chcemy wykorzystać. Warunki fizyczne, zarówno Oli Zimny, jak i Kasi Duran dają nam taką możliwość. Pojawi się jeszcze Gosia Stasiak. W zespole, który ma się rozwijać trzeba wprowadzać coś nowego. Widać, że ta obrona się sprawdza. Zespoły rywali się gubią. To cieszy. Musimy tylko popracować nad rzutem w stuprocentowych sytuacjach.

Kiedy wrócą zawodniczki kontuzjowane?

- Wrócą, kiedy tylko skończą rehabilitację. Organizm człowieka jest tak skomplikowany, że trudno cokolwiek wyrokować. To nie jest budowanie domu, czy remont samochodu, gdzie można podać jakiś termin, np. sobota godzina 17. Czekamy na nie.

Ostatnia kwestia: w sobotę nie zagrała Katarzyna Duran, która także nabawiła się urazu. To coś poważnego?

- Nie jest to nic poważnego. To wynik tego, że Kasia długo uprawia już piłkę ręczną. Nie powiem, że jest "stara". Wystarczy, że ona sama zawsze to powtarza. Wcale jednak tak nie jest. Ma po prostu duże doświadczenie. Powstał u niej stan zapalny, z którym sobie radzimy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×