Lublinianki znakomicie rozpoczęły starcie z koszalińską drużyną, po zaledwie kilku minutach spotkania prowadząc już 6:1. MKS dominował przeciwniczki od pierwszych minut i dopiero gdy rywalki zmieniły system gry w obronie, poziom wyrównał się. Na pomeczowej konferencji trener Sabina Włodek podkreślała, że zagranie Energi AZS przysporzyło jej drużynie sporo problemów.
- Tak naprawdę do stanu 6:1 grało się nam swobodnie, ale potem wkradły się nerwy z tego względu, że rywalki zmieniły obronę i wyłączyły Martę Gęgę. Nie potrafiłyśmy zachować wtedy chłodnej głowy - wspominała.
[ad=rectangle]
Mimo tego, że koszalinianki zmieniły system gry w defensywie, to mistrzynie kraju przez resztę spotkania kontrolowały wydarzenia na parkiecie. Do przerwy MKS wygrywał 14:11, w drugiej połowie za sprawą twardej defensywy i skutecznej gry w ofensywie dobił przeciwniczki i zwyciężył 29:22.
Trener Włodek zadowolona była zwłaszcza z postawy przebudowanej linii obrony. - Cieszy mnie dobra gra w obronie. Może nie ustrzegłyśmy się błędów, ale próbujemy na nowo tę naszą obronę sklecić. Z zespołu odeszła Ala, która była mocnym punktem w obronie, teraz na tę chwilę wygląda to całkiem dobrze. Będziemy nad tym pracować, bo to pozwala zdobywać łatwe bramki - dodała.
Wspomnianych przez Włodek "łatwych bramek" w sobotnim meczu padło sporo. To właśnie kontrataki w połączeniu z dobrą postawą w defensywie były kluczami do wygranej nad Energą.
- Zagrałyśmy bardzo dobre spotkanie w obronie, dzięki czemu mogłyśmy wyprowadzać szybkie kontrataki. Bardzo dobrze zaczęłyśmy pierwszą połowę, potem jednak grałyśmy falami, wkradł się chaos. Niemniej jednak cieszymy się że zdobyłyśmy dwa punkty - podsumowywała Agnieszka Kocela.
Zwycięstwo nad Akademiczkami było trzecią wygraną MKS-u w sezonie. Teraz podopieczne trener Włodek czeka kilkudniowa przerwa (środowy mecz z Olimpią-Beskid Nowy Sącz został przełożony), a już w weekend lublinianki podejmą Start Elbląg.