"Wisienką na torcie", zwieńczającą triumfy tamtejszych akademików w rożnych dziedzinach sportu, nazwały zielonogórskie media sobotnie zwycięstwo szczypiornistów AZS UZ Zielona Góra nad KSSPR Końskie. Nic dziwnego, przecież mierzyła się ostatnia przed tą potyczką drużyna w tabeli z wiceliderem rozgrywek grupy B I ligi mężczyzn.
[ad=rectangle]
Z pewnością pomyłką okazała się podróż gości do Zielonej Góry w dniu meczu. Zadecydowały o tym względy finansowe. Wielogodzinna, ponad 450-kilometrowa jazda busem, z pewnością miała wpływ na postawę konecczan i przebieg spotkania. - Podróż do Zielonej Góry w dniu potyczki odbiła się brakiem świeżości wśród moich podopiecznych, a zwłaszcza w końcowych i zarazem decydujących momentach meczu - komentuje spotkanie trener gości Michał Przybylski.
Zatem siły się wyrównały i gospodarze z każdą chwilą nabierali pewności, że mogą z tego spotkania wycisnąć maksimum. Spotkanie toczyło się "bramka za bramkę" i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 15:14 dla akademików z Zielonej Góry.
Podobnie było w pierwszej części drugiej odsłony. Dopiero w 40. minucie, po trzech bramkach z rzędu drużyny ze świętokrzyskiego, KSSPR wyszedł na prowadzenie 19:18. Wydawało się, że wszystko wraca do "normy". W ostatnich minutach jednak podopieczni Michała Przybylskiego wyraźnie opadli z sił, byli nieskuteczni. Słabo wyglądała skuteczność rzutów z drugiej linii. Sensacja zatem stała się faktem - outsider pokonał wicelidera 26:25.
- Wiele czynników miało wpływ na naszą przegraną w tym sobotnim meczu. Widać było brak Krzysztofa Słonickiego, kontuzjowanego w ostatnim pojedynku ligowym, co miało duży wpływ na naszą formację obronną. Miał go zastąpić Ernest Pilarski, który jednak... rozchorował się po czwartkowym treningu i również go zabrakło w Zielonej Górze. Słabo wyglądała także nasza gra w ataku. Bramki zdobyte z drugiej linii przez wszystkich naszych rozgrywających można by policzyć na palcach jednej ręki. Gratuluję trenerowi AZS-u i jego drużynie ambitnej postawy i zwycięstwa. Szkoda tylko, że stało się to naszym kosztem. Sobotni wynik świadczy o tym, że nikogo nie można lekceważyć w tej lidze, a zwłaszcza wtedy, gdy gra się na boisku przeciwnika - kończy Michał Przybylski.
Kary: 16 minut.
Karne: 0. KSSPR: Witkowski, Wnuk - Maleszak 7, Smołuch 4, Napierała 4/3, Matyjasik 4/1, Sękowski 2, M. Bąk 2, A. Bąk 1, Bodasiński 1, Mastalerz, Rurarz, Szczepanik.
Kary: 12 minut.
Karne: 4/5. Sędziowali: Łukasz Niedbała (Szczecin) i Jakub Szwedo (Osina).
Widzów: 200. Czytaj całość