Rafał Przybylski: Czuję jeden wielki wstyd

Kompromitacją KSZO Odlewni zakończył się mecz w I lidze z Czuwajem Przemyśl. Po druzgocącej porażce z pracy w Ostrowcu Świętokrzyskim zrezygnował Rafał Przybylski.

Anna Soboń
Anna Soboń
- To było beznadziejne spotkanie w naszym wykonaniu, jedna wielka kompromitacja. Dzisiaj w ogóle nie było drużyny. Tomasz Pomiankiewicz, który przyszedł do nas z ekstraklasy w pierwszej połowie miał zapis skuteczności 9/0. Karol Drabik bronił z 50% skutecznością, co dodatkowo pokazuje naszą słabość w tym meczu. Na wyniku zaważyło nasza skuteczność w ataku, niewykorzystywane rzuty sam na sam. Po prostu nie istnieliśmy dzisiaj jako drużyna - grzmiał po meczu trener KSZO Odlewni Ostrowiec Św., Rafał Przybylski.
Nie był to jednak koniec wystąpienia szkoleniowca. Jak się można było spodziewać, Rafał Przybylski miał już dość sytuacji, w której musiał przełykać porażkę za porażką i zrezygnował z funkcji trenera beniaminka rozgrywek.

- Z mojej strony nie pozostaje nic innego, jak podać się do dymisji. Po takim meczu jak dziś czuję jeden wielki wstyd.

Rafał Przybylski nie omieszkał skrytykować obecnej sytuacji w ekipie KSZO oraz rozczarowania grą niektórych zawodników pomarańczowo-czarnych.

- Spodziewałem się tutaj po niektórych zawodnikach trochę więcej. Przede wszystkim brakuje nam też Grzegorza Mroczka na środku rozegrania. Gra z Dawidem Biskupem nie wychodzi nam. Jak można było zauważyć, chwilami graliśmy na rozegraniu z nominalnym skrzydłowym - Maciejem Jeżyną. Niestety nie udało mi się w Ostrowcu Świętokrzyskim. Nie wyszło - tyle mam do powiedzenia.

Były już trener KSZO nie miał pretensji do kibiców, którzy w trakcie spotkania domagali się wyników od piłkarzy, na które tak bardzo czekają od początku rozgrywek.

- Trochę w tej piłce ręcznej jestem. Przykro mi i nie dziwię się kibicom, że mają pretensje, bo przecież ja odpowiadam za tę drużynę, a po takim występie jest to dla mnie hańba. Trzeba mieć honor. Nie wiem co się stało. Nie wiem czy niektórzy zwodnicy zachowywali się tak na boisku specjalnie? Ciężko mi to określić. Przyjąłem tą porażkę na siebie, bo ja odpowiadam za zespół. Grając u siebie z takim zespołem jak Czuwaj, gdzie walczymy o życie i my rzucamy 6 bramek w 30 minut, to jest jedno wielkie nieporozumienie. Michał Kalita ze pękniętym palcem u stopy zasuwa po boisku w tą i z powrotem, zostawiając - można tak powiedzieć - krew na parkiecie, a niektórzy po prostu sobie chodzą. Próbowałem, na treningach pracowaliśmy, to nie jest tak, że nic nie robiliśmy. Nie było sytuacji, że na treningu mi ktoś chodzi, a przychodzi mecz i nie ma zaangażowania. My walczymy o życie, my nie mamy 12 punktów na koncie, tylko dwa. Musiałem podjąć taką decyzję i odejść z honorem. Na koniec chciałbym życzyć chłopakom, żeby to w przyszłości wyglądało jak najlepiej i żeby się utrzymali w lidze, bo w Ostrowcu jest naprawdę fajny obiekt, fajni kibice i do tego potrzebne są tylko wyniki sportowe - zakończył Przybylski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×