Michał Gałęzewski: W sobotę wygraliście kolejny mecz, tym razem z KPR-em Kobierzyce. Czy spodziewałaś się tego, że będziecie zwyciężać w każdym spotkaniu w I lidze?
Karolina Siódmiak: Taki jest nasz cel, żebyśmy wygrywały po to, by awansować do PGNiG Superligi. Wiadomo, że będą cięższe i łatwiejsze mecze. Nikt nie oddaje zwycięstw bez walki. Z KPR-em wygrałyśmy różnicą jedenastu bramek, ale patrząc z boku, wcale nie wyglądało to tak pięknie. Troszkę się męczyłyśmy, popełniałyśmy za dużo błędów w ataku i w obronie. W drugiej połowie pociągnęłyśmy naszą grę i poszło łatwiej.
[ad=rectangle]
Czy poziom ligi ciebie nie demotywuje? Dotychczas grałaś na zupełnie innym poziomie...
- Zdawałam sobie sprawę, że poziom jest inny niż w PGNiG Superlidze, aczkolwiek AZS to klub, który jest bardzo bliski mojemu sercu. Jest wizja zespołu, który awansuje i na pewno nie po to, by od razu spaść. Będziemy starały się zostać w tej lidze na dłużej, ale oczywiście najpierw trzeba wygrać I ligę. Perspektywa klubu bardzo mnie interesuje i dlatego tu jestem. Poziom nie jest taki, do jakiego się przyzwyczaiłam, ale mamy młode, perspektywiczne zawodniczki i inaczej to wszystko postrzegam.
Skład AZS-u Łączpol AWFiS w porównaniu do II ligi jest kompletnie przebudowany. Jak wygląda kwestia zgrania waszej drużyny?
- Do końca może jeszcze nie jesteśmy zgrane, bo w ciągu dwóch miesięcy nie poznamy się jak łyse konie. Trzeba dalej pracować i przebywać ze sobą dużo czasu na treningach, by wszystko miało ręce i nogi.
Czy z wiadomych przyczyn zauważasz, że obrony kolejnych drużyn skupiają się na zatrzymaniu ciebie?
- Są mecze, w których jestem bardziej kryta i w których mniej. Zależy to też od mojej dyspozycji na boisku. Nie zawsze jest się na najwyższym poziomie (śmiech). Spodziewaliśmy się tego, że jak przyjdzie zawodniczka z ekstraklasy, to będzie bardziej pilnowana.
W spotkaniach kontrolnych mierzycie się co jakiś czas z rywalkami z PGNiG Superligi i górą są wasze przeciwniczki. Według ciebie po ewentualnym awansie będziecie gotowe do gry wyżej?
- Do końca ligi jeszcze pół roku, więc mam nadzieję, że wszystko będzie wyglądało inaczej. Mamy nowy zespół i jak mówiłam wcześniej, potrzebujemy czas by się zgrać i by zawodniczki podciągnęły swoje umiejętności.
Wygrałyście finał wojewódzki Pucharu Polski i możecie trafić tutaj na drużynę z najwyższej klasy rozgrywkowej. Wolałabyś zmierzyć się z kimś z ligowej czołówki, czy może z zespołem z końca tabeli, z którym mogłybyście skutecznie powalczyć?
- Nie ma co ukrywać, nawet jak przejdziemy pierwszą fazę, do Final Four nie awansujemy. Po drodze jest zbyt wiele doświadczonych ekip, by móc zdobyć Puchar Polski. Na pewno gra w tych rozgrywkach, to fajna sprawa. Dla młodszych zawodniczek gra na takim poziomie jest szansą na zobaczenie innej piłki ręcznej i choćby z tego względu, fajnie grać fajne mecze.
Jak byś porównała atmosferę i kwestię organizacji klubu do starego AZS-u AWFiS?
- Zdobywałyśmy wtedy mistrzostwo Polski i nie ma co porównywać. Ten zespół jest budowany od podstaw i jeszcze długa droga do tego, by wszystko wyglądało tak, jak wtedy gdy zdobywałyśmy mistrzostwo w 2004 roku. Wszystko jednak idzie ku dobrej drodze. Mamy świetnych działaczy, którzy są wielkimi fanami piłki ręcznej i naszego zespołu. Na pewno zrobią wszystko, by to wyglądało fajnie i profesjonalnie.
Widać, że cała piłka ręczna w Gdańsku się odradza. Wcześniej więcej mówiło się o kłopotach, niż o kwestiach sportowych, a zarówno AZS Łączpol AWFiS, jak i Wybrzeże wyglądają na dobrze poukładane kluby...
- Są w Gdańsku dwa zespoły - męski i damski i trzeba się z tego cieszyć. Wcześniej piłka ręczna była potęgą w Trójmieście. Było wiele zespołów i fajnie wspominam derby. Do tego cieszy mnie to, że jesteśmy wszyscy w jednym miejscu, czyli w hali AWFiS. Żyjemy piłką ręczną, trenujemy po sobie i znamy się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że Wybrzeże się utrzyma, my awansujemy i w kolejnym sezonie będziemy mieli dwie drużyny na najwyższym poziomie.
Przed reprezentacją Polski mistrzostwa Europy. Liczysz, że będziesz w grudniu reprezentowała nasz kraj?
- Z tego co rozmawiałam z trenerem, przewiduje on, że mnie powoła, ale jak to się potoczy? Czas pokaże. Na ostatnim zgrupowaniu nie było mnie ze względu na problemy zdrowotne. Przed mistrzostwami jest jeszcze turniej, treningi i ostateczny skład będzie podany po tej fazie.
Na ostatnich mistrzostwach świata, w których zajęłyście czwarte miejsce, wasze akcje z pewnością poszły w górę. Czy że będziecie inaczej przez rywalki?
- Myślę, że tak. Po ostatnich mistrzostwach, turnieju w Czechach, wygranych z Niemkami i Serbkami, a także po wygranych eliminacjach z Czeszkami rywalki będą się z nami liczyły. Będzie jeszcze większa walka i wszyscy zwrócą większą uwagę na naszą reprezentację.
Czy w związku z tym, że grasz w I lidze nie obawiasz się o swoją dyspozycję? Wiadomo, że jak się gra na wyższym poziomie, to równa się w górę, a na niższym wręcz odwrotnie...
- (śmiech) Oczywiście, że zdaję sobie sprawę, że forma może ulec zmianie. Na razie staram się trzymać na lepszym poziomie. Mam w klubie takie zadanie, że gram całe mecze. Wcześniej tak nie było, bo grałam w zespołach wyrównanych, w których były zawsze dwie równorzędne zawodniczki na pozycję. Rotacja była więc częsta. Tutaj będę grała więcej, na większym zmęczeniu. To co innego, niż granie po 15 minut i zmiana. Mam tego świadomość i mocno na siebie patrzę. Fajnie, jak pojadę na kadrę, by pograć na wyższym poziomie i przedłużyć żywotność.
To na jaką cholere sie tam pchałąś? :O