Adrian Struzik: Idziemy w dobrym kierunku

Kolejny punkt dopisały do swojego dorobku szczecinianki. Adriana Struzika ucieszyło coś jeszcze. - Jeśli spojrzy się na tabelę, to jesteśmy najlepiej broniącą drużyną. To jest ważne - zauważył.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Kibice, którzy dość licznie przybyli na nowy obiekt przy ul. Szafera w Szczecinie obejrzeli bardzo emocjonujące spotkanie. Obie siódemki grały falami, w dość szybkim, ale jednak nierównym tempie. - Był to mecz walki. Cieszymy się z takiego a nie innego wyniku. Dla nas to spotkanie było bardzo ważne. Uważam, że remis z mistrzem Polski pokazuje, że idziemy w dobrym kierunku - nie ukrywał radości po spotkaniu trener gospodyń Adrian Struzik.
Jednym z kluczowych momentów meczu mógł być ten, w którym miejscowe wyszły na prowadzenie 19:14. Niesamowita seria jednak dość szybko się skończyła. - Było jeszcze bardzo dużo czasu. Zespół z Lublina zresztą pokazał, że potrafi niwelować takie straty. Do końca zostało jeszcze ponad 15 minut, więc to naprawdę sporo. Cieszymy się z tego meczu, bo po raz kolejny zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Straciliśmy tylko 23 bramki, podczas gdy rywal rzucał ich średnio 34 na mecz - zaznaczył szkoleniowiec. Zauważył przy tym jeszcze jedną ważną rzecz. - Jeśli spojrzy się na tabelę, to jesteśmy najlepiej broniącą drużyną. To jest ważne, a moment, w którym zaczniemy wykorzystywać nadarzające się okazje przyjdzie, bo nie wierzę w to, że coś takiego nie ulegnie zmianie - dodał. Co ciekawe, sam szkoleniowiec, widząc taką a nie inną grę swojej drużyny, postanowił dać więcej czasu na parkiecie jednej siódemce. - Widziałem, że idzie, więc nie było sensu nic takiego robić. Zmian się dokonuje: a - jeśli zawodnik jest zmęczony, b - jak gra słabo. Tego dnia wszystkie zmiany, które były dokonane miały coś zmienić, bo widać było, że zespół z Lublina "stanął piętami przy linii". Kasia Duran rzucała z drugiej linii, natomiast chodziło o to, by zmusić je do wyjścia, dlatego na prawym rozegraniu pojawiła się Ola (Zimny - dop. red.). Dla niej było to niesamowite przeżycie. Gra w tej lidze coraz więcej. Sądzę, że będzie z niej pociecha, ale ona musi dalej tak pracować. Trzeba było dać też niektórym odpocząć, bo tempo było bardzo szybkie. Tego dnia postawiłem tak, a nie inaczej - stwierdził.
Struzik przewidywał, że ostatnia akcja będzie rozegrana pod Martę Gęgę Struzik przewidywał, że ostatnia akcja będzie rozegrana pod Martę Gęgę
Zapytany na koniec, na co zwracał szczególną uwagę podczas ostatnich 32 sekund po czasie na żądanie dla trenerki Sabiny Włodek, Struzik przyznał. - Na pewno na Martę Gęgę, na kołową i na Dorotę Małek. Wyobraźmy sobie sytuację, że po takim meczu tracimy bramkę w ostatnich sekundach. To byłby po prostu dramat, ale tego nie ma. Jest jeden punkt z mistrzem Polski - podsumował.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×