Joanna Obrusiewicz: Chciałyśmy grać agresywnie, żeby dobrze funkcjonowała obrona

KGHM Metraco Zagłębie Lubin przegrało w hitowym starciu z MKS-em Selgrosem Lublin 27:34. Przyczyny tej porażki w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl starała się wytłumaczyć Joanna Obrusiewicz.

Tomasz Rosiński
Tomasz Rosiński
Zagłębie przez całą pierwszą połowę oraz na początku drugiej odsłony dotrzymywało kroku MKS-owi, lecz później kontrolę nad spotkaniem przejęły mistrzynie Polski i to one zapisały dwa punkty na swoim koncie. - Mnie się wydaje, że takim punktem zwrotnym w tym spotkaniu była kara w postaci czerwonej kartki naszej środkowej obrończyni, czyli Oli Paluch, a to nam trochę pokrzyżowało szyki. W tym momencie załamała się nasza obrona, Lublin zaczął zbyt łatwo zdobywać bramki, a co za tym idzie - podcięło nam to trochę skrzydła. Nie potrafiłyśmy sobie również poradzić później w ataku pozycyjnym. Popełniałyśmy zbyt dużo błędów, popełniałyśmy błędy techniczne, nie potrafiłyśmy trafić do bramki. Wszystko się po prostu skumulowało, co nie powinno się skumulować - powiedziała rozgrywająca Obrusiewicz, która w tej konfrontacji zdobyła pięć bramek.
Miedziowie przyjechały do Lublina osłabione brakiem swoich ważnych ogniw, a mianowicie Karoliny Semeniuk-Olchawy, Anny Pałgan i Juliany Malty Vareli, które są kontuzjowane i do gry wrócą za jakiś czas. - Mamy ciężką sytuację, ale tak jak mówię staramy się wyjść z tego, jak najlepiej potrafimy. Każda daje z siebie tyle, ile potrafi. Nigdy nie wychodzimy na boisko po to, żeby się usprawiedliwiać, że mamy trudną sytuację. Walczymy, ile możemy, i jak się okazuje na razie w Lublinie nie udało nam się zdobyć punktów. Jeszcze większość sezonu przed nami, będziemy dalej walczyć i dalej poprawiać nasze mankamenty - kontynuowała 34-letnia szczypiornistka klubu z Lubina.

- Musi zafunkcjonować lepiej obrona. Wcześniej grałyśmy obroną trzy - dwa - jeden, która była taką żelazną defensywą. W tym spotkaniu starałyśmy się coś zmienić, w środę wyszłyśmy płasko, natomiast ta obrona płaska jeszcze wymaga u nas dużego doszlifowania. Także myślę, że na pewno to. W wielu sytuacjach nam pomogła Monika Maliczkiewicz w bramce. Obrona to jest klucz do zwycięstwa w każdym spotkaniu. Jeżeli defensywa funkcjonuje, to ma się skrzydła w ataku. Wtedy układa się atak, układają się akcje, zdobywa się bramki, natomiast jeżeli tak łatwo wpadają bramki, to po prostu potem cały zespół trochę siada - dodała.

Zagłębianki w starciu z lubelską drużyną otrzymały aż 8 dwuminutowych kar, a w przypadku Aleksandry Paluch przełożyło się to na czerwoną kartkę. - Chciałyśmy grać nie agresywnie w tym sensie, żeby kogoś zbić, tylko agresywnie w tym sensie, żeby dobrze funkcjonowała obrona.  Wiemy, że zespół z Lublina ma duże zagrożenie z drugiej linii i starałyśmy się wychodzić do rzucających, starałyśmy się również w tym momencie zamykać kołową, ponieważ kołowa to jest też zawodniczka, której nie można lekceważyć. Do trzydziestej trzeciej minuty myślę, że to całkiem nieźle wyglądało, natomiast potem się posypało - stwierdziła najlepsza snajperka wicemistrzyń kraju.

Sporym mankamentem zawodniczek z Lubina w rywalizacji z ekipą z Lubelszczyzny była duża ilość niewykorzystanych rzutów karnych, gdyż z siódmego metra trafiły tylko raz na pięć prób. - Ja na pewno dwóch karnych nie rzuciłam. Ten element jest jak najbardziej do poprawienia. To było pierwsze takie spotkanie, w którym aż tyle karnych nam nie wyszło. To jest kolejna rzecz, która zaszwankowała w tym spotkaniu. Do tej pory dobrze wykonywałyśmy ten element, a w tym spotkaniu niewykorzystane rzuty karne podcinały nam skrzydła - zakomunikowała na zakończenie Joanna Obrusiewicz.

Szlagier dla mistrza Polski! - relacja z meczu MKS Selgros Lublin - KGHM Metraco Zagłębie Lubin

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×