Szczypiorniści Orlen Wisły Płock według fachowców mają niewielkie szanse na pokonanie w niedzielę Vive Tauron Kielce. - Przed meczem z FC Barceloną nikt nie wierzył, że Wisła jest w stanie powalczyć z tym zespołem, zaskoczyć ich swoją grą. W sporcie wszystko jest możliwe - podkreśla Krzysztof Kisiel w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
[ad=rectangle]
W piłce ręcznej niespodzianki się zdarzają i na taką muszą liczyć w niedzielę zawodnicy Orlen Wisły Płock. W roli zdecydowanego faworyta do tego spotkania przystąpi Vive Tauron Kielce. Zespół Talanta Dujszebajewa ma po swojej stronie zdecydowanie więcej atutów, zbudowany został z myślą o odnoszeniu sukcesów nie tylko w rozgrywkach PGNiG Superligi, ale przede wszystkim w zmaganiach Ligi Mistrzów.
- Na pewno nie jesteśmy faworytem tego spotkania. Według opinii wielu ekspertów Vive nam odskoczyło, poszło krok do przodu, my dopiero budujemy zespół - zaznacza drugi szkoleniowiec Orlen Wisły Płock.
Po letniej rewolucji kadrowej w zespole Orlen Wisły Płock pozostało niewielu zawodników, którzy dobrze znają smak świętej wojny. Dla większości graczy rywalizacja z Vive Tauron Kielce będzie nowym doświadczeniem. Nie sposób nie zadać sobie pytania, jak młodzi zagraniczni zawodniczy podejdą do tego meczu. W ostatnich latach święta wojna zmienia swoje oblicze.
Czy nowi młodzi zawodnicy udźwigną presję tego wyjątkowego meczu? - Zobaczymy. My jeżeli przegramy to nikt nam głowy nie urwie, a jeżeli wygramy to wszyscy będą na nas patrzeć z większym respektem - zakończył Krzysztof Kisiel.
Krzysztof Kisiel: Nikt nam głowy nie urwie
Przed niedzielnym hitem PGNiG Superligi można pokusić się o stwierdzenie: Vive musi, Wisła może. - Na pewno nie jesteśmy faworytem tego spotkania - podkreśla Krzysztof Kisiel.
Źródło artykułu: