Jan Orzech rozczarowany po porażce w stolicy. "Brakuje determinacji i skuteczności"

MKS Henri Lloyd Brodnica przegrał ósmy ligowy mecz w tym sezonie. Podopieczni Jana Orzecha tym razem ulegli na wyjeździe Warszawiance Warszawa.

Beniaminek w stolicy przegrał zasłużenie. Spory wpływ na przebieg spotkania miały prowadzące mecz Weronika Bijak i Paulina Ryczek, które nie potrafiły utrzymać równej linii orzeczniczej, popełniając dużą liczbę błędów na rzecz obu ekip.
[ad=rectangle]

- Mieliśmy przynajmniej pięć akcji rzutowych kończonych bramkami, które przerwano i dawano nam rzuty wolne. W trakcie meczu nie brakowało też innych pomyłek. Odkąd jesteśmy w tej lidze, ani razu nie skarżyłem się na sędziowanie, bo generalnie stoi ono na naprawdę dobrym poziomie. Teraz było inaczej. Panie prowadzące mecz zaprezentowały poziom trzecioligowy - nie kryje Orzech w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Doświadczony szkoleniowiec doskonale zdaje sobie jednak sprawę z tego, że nie był to element, który zadecydował o porażce jego zespołu. - Popełniliśmy za dużo błędów i Warszawianka wygrała zasłużenie. Po prostu gdyby nie kiepskie sędziowanie, mecz były ciekawszy, a wynik bliższy. Nie przegralibyśmy ośmioma golami - podkreśla trener brodnickiej drużyny.

Jego zespół poległ tej jesieni po raz ósmy i po dziewięciu kolejkach rozgrywek pierwszej ligi ma na swoim koncie dwa punkty. - W pierwszych czterech meczach sezonu faktycznie płaciliśmy frycowe - przyznaje Orzech. - Teraz brakuje nam determinacji oraz skuteczności w sytuacjach wypracowanych. W tym meczu mieliśmy ich praktycznie tyle samo, co rywale i wykorzystując je mogliśmy spokojnie przez całe spotkanie walczyć w okolicach remisu.

Źródło artykułu: