Strzelecki festiwal - relacja z meczu Warszawianka Warszawa - MKS Henri Lloyd Brodnica

Warszawianka Warszawa w meczu beniaminków pewnie pokonała ekipę Henri Llody Brodnica. Stołeczni szczypiorniści urządzili sobie przy Piaseczyńskiej mały, strzelecki festiwal.

Przyjezdni od pierwszych minut postawili Warszawiance trudne warunki w defensywie. Zawodnicy Tomasza Porzezińskiego mieli spore problemy z przedarciem się przez zasieki obronne brodniczan, a obronionym rzutem karnym ze stołeczną publicznością przywitał się Dawid Kaczmarski. Henri Lloyd w pewnym momencie prowadził nawet różnicą trzech trafień, wówczas kilkoma dobrymi interwencjami do akcji włączył się jednak Bartosz Troński.
[ad=rectangle]
Gospodarze odzyskali kontakt z ekipą Jana Orzecha i spotkanie się wyrównało. Wśród warszawiaków prym w ataku wiedli Mateusz Wiak oraz Maciej Krawiecki, ofensywę gości ciągnął z kolei Karol Kryczka. W 12. minucie - kiedy rzut karny oraz dobitkę Łukasza Olszewskiego efektownie obronił Jakub Kłos - wydawało się, że boiskową inicjatywę na dobre przejmą gospodarze, brodniczanom w powrocie na właściwe tory pomogły jednak wykluczenia Macieja Jankowskiego i Mikołaja Milewskiego.

Zawodnicy Porzezińskiego mieli na parkiecie optyczną przewagę, co udało im się udokumentować w końcówce pierwszej części gry. Przyjezdni nie potrafili pokonać Trońskiego przez blisko pięć minut, a dzięki dwóm golom zdobytym w osłabieniu szczypiorniści Warszawianki schodzili na przerwę z zasłużonym, czterobramkowym prowadzeniem.

Po przerwie gospodarze na dobre opanowali sytuację na parkiecie, a pierwsze skrzypce w stołecznej ekipie grali Paweł Kwiatkowski oraz bezbłędny na kole i przy rzutach karnych Marek Podobas. Skuteczna gra Warszawianki sprawiła, że w pewnym momencie obie ekipy dzieliło już siedem trafień.

W finałowych fragmentach meczu zawodnicy Porzezińskiego kontrolowali sytuacją, choć na parkiecie przytrafiały im się też chwilowe przestoje. Na dziewięć minut przed końcem spotkania Warszawianka straciła dwie bramki grając w przewadze, na wynik nie miało to jednak większego wpływu. Brodniczanie próbowali jeszcze zmniejszyć straty, wówczas ciężar trafiania do siatki po raz kolejny wziął jednak na swoje barki Wiak, pozbawiając rywali złudzeń co do końcowego rezultatu.

Warszawianka Warszawa - MKS Henri Lloyd Brodnica 35:28 (16:12)

Komentarze (2)
avatar
niewidziakniewidziacki
15.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jak przeczytałem, to nie mogłem uwierzyć, że red. Kołsut to napisał. Jednak można, brawo! Brakuje mi tylko paru słów o paniach sędzinach, które nie dostrzegały 4 czasami 5 kroków piłkarzy Brodn Czytaj całość
Heheszky-
15.11.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
!!!!