Historia lubi się powtarzać - relacja z meczu Górnik Zabrze - Gaz-System Pogoń Szczecin

W szlagierowej batalii PGNiG Superligi Mężczyzn, której stawką było ligowe podium historia zatoczyła koło i po świetnym widowisku Górnik Zabrze podzielił się punktami z Gaz-System Pogonią Szczecin.

Przed meczem przy Wolności trener Portowców Rafał Biały zmagał się z niemałym bólem głowy. Na Śląsk jego drużyna jechała po domowym pogromie, jaki szczecinianom zgotowała PGE Stal Mielec (26:36), a na domiar złego zachodniopomorska ekipa zmagała się z poważnymi problemami kadrowymi. W starciu z Górnikiem Zabrze sztab szkoleniowy gości miał do dyspozycji bowiem zaledwie trzynastu graczy, w tym dwóch bramkarzy.
[ad=rectangle]
Braków drużyny ze Szczecina nie było widać w pierwszych fragmentach gry. Gaz-System Pogoń szczelnej obronie i dobrej postawie między słupkami Krzysztofa Szczeciny zawdzięczała bowiem fakt, że w 6. minucie gry prowadziła na trudnym terenie 3:1. Z czasem swoje okazje zaczęli wykorzystywać gracze Górnika - którzy doprowadzili do remisu 5:5 - ale w kolejnych minutach cały czas minimalną przewagę utrzymywali szczecinianie, którzy po kwadransie gry prowadzili 8:6.

W kolejnych minutach pierwszej części gry ten stan rzeczy się utrzymywał. Kilka świetnych interwencji w bramce gości zaliczył Szczecina, a szybkie kontrataki były wodą na młyn dla podopiecznych trenera Białego. Ci w 22. minucie zawodów prowadzili już 11:8, ale Trójkolorowi nie pozwolili rywalom odskoczyć na większy dystans i wkrótce na tablicy wyników znów widniał rezultat stykowy (11:10).

Końcówka należała już jednak do graczy Gaz-System Pogoni, którzy za sprawą dobrej skuteczności pod bramką nie rozgrywającego najlepszych zawodów Sebastiana Suchowicza wyszli na prowadzenie 16:13, a następnie 18:14 i wynik ten dowieźli do syreny obwieszczającej koniec pierwszej połowy.

Od początku drugiej odsłony meczu Trójkolorowi rzucili się do odrabiania strat. Duża w tym zasługa znacznie lepszej postawy defensywy oraz Mateusza Korneckiego, który kilka ważnych piłek odbił. W konsekwencji w 35. minucie gry przewaga szczecinian stopniała do dwóch trafień (20:18). Kiedy wydawało się, że remis jest formalnością - zabrzanie znów zaczęli notować proste straty w ataku pozycyjnym, które kończyły się trafieniami dla Gaz-System Pogoni (22:19).

Niezwykle emocjonujący był ostatni kwadrans meczu. Wówczas zabrzanie złapali kontakt z rywalem i po skutecznym rzucie Mariusza Jurasika wyszli na prowadzenie (28:27). Wkrótce jednak znów nieznaczną przewagę uzyskali goście ze Szczecina i zapowiadało to zaciętą końcówkę.

Tak też było. W ostatniej minucie gry górniczy zespół wyszedł na prowadzenie 35:34, a rzut karny wykonywany przez Bartosza Konitza obronił Kornecki. Lider szczecińskiej drużyny jednak się nie podłamał i to on w ostatnich sekundach gry skutecznie wykończył akcję swojego zespołu i doprowadził do remisu. Rzut wolny dla gospodarzy w ostatniej sekundzie meczu na wynik meczu już nie wpłynął i zawody zakończyły się podziałem punktów.

Co ciekawe przed rokiem Trójkolorowi we własnej hali również podzielili się punktami z Gazownikami. Wówczas padł wynik 30:30, a do przerwy goście ze Szczecina prowadzili także czterema bramkami (13:9). W handballu - jak widać - historia lubi się powtarzać.

Górnik Zabrze - Gaz-System Pogoń Szczecin 35:35 (14:18)

Górnik: Suchowicz, Kornecki - Niedośpiał 3, Daćko 4, Orzechowski 4, Gromyko 3, Kuchczyński 1, Kubisztal 4, Jurasik 6, Bushkov, Tatarincew 4, Tomczak 4, Niewrzawa 1, Twardo 1.

Gaz-System Pogoń: Szczecina, Kowalski - Grzegorzek, Bruna 11, Walczak 5, Gmerek, Gierak 4, Krupa, Krysiak 1, Jedziniak 3, Statkiewicz, Konitz 11.

Kary: Górnik - 14 min., Gaz-System Pogoń - 12 min.

Sędziowie: Cezary Figarski, Dariusz Żak (Radom).

Widzów: 950.

Źródło artykułu: