Michał Przybylski: Długo przegrywaliśmy z Rafałem Ratuszniakiem

W minioną sobotę po pasjonującej walce KSSPR Końskie pokonał na własnym parkiecie Viret CMC Zawiercie 31:29. Niepoślednią rolę w tym spotkaniu odegrał bramkarz Viretu Rafał Ratuszniak.

Dariusz Kosma
Dariusz Kosma
Podejrzewamy, że trener Michał Przybylski przed meczem KSSPR Końskie - Viret CMC Zawiercie udał się do wróżki, gdyż bezbłędnie przewidział jego przebieg. - Z Viretem czeka nas ciężki pojedynek - mówił parę dni przed spotkaniem trener konecczan. Przewidział również, że jego podopieczni mogą mieć problem z byłym kolegą z drużyny, bramkarzem Rafałem Ratuszniakiem. Stąd też mecz trzymał w napięciu do ostatnich minut.
- Dla kibiców mecz z pewnością był bardzo ciekawy. Publiczność na pewno woli, kiedy pojedynek trzyma w napięciu do samego końca, a nie kiedy już w przerwie wyłoniony jest zwycięzca. Długimi okresami przegrywaliśmy to spotkanie z Rafałem Ratuszniakiem, który tej soboty błysnął skutecznymi obronami. Wiadomo, chciał się pokazać przed, do niedawna, swoją publicznością - komentuje dokonania swego byłego zawodnika trener Przybylski.

Z kolei konecczanie rozegrali słabsze spotkanie. - Zagraliśmy gorszy mecz, bez kontuzjowanych Michała Bąka, Roberta Grabarczyka i Dawida Maleszaka. Szwankowała skuteczność. Co prawda na parkiet powrócili Arkadiusz Bąk i Sebastian Smołuch, ale ten drugi grał na "jednej" nodze. Z powodu niedoleczonej kontuzji czasem spóźniał się z interwencjami w obronie, nadrabiając to doświadczeniem i ambicją w innych sytuacjach. Oszczędzaliśmy mu tę stopę, jak mogliśmy. Mam nadzieję, że na mecz w Legnicy będzie już w pełnej dyspozycji - dodaje trener Przybylski.

W najbliższą niedzielę o godz. 15 KSSPR Końskie zagra na wyjeździe z Siódemką Miedzią Legnica. - Czeka nas kolejny ciężki pojedynek, tym bardziej, że będziemy po wielogodzinnej podróży. Klubu nie stać na wyjazdy w takich sytuacjach w przeddzień spotkań - kończy selekcjoner świętokrzyskiego pierwszoligowca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×