Biało-czerwone gotowe na ME. "Wiemy, na co nas stać"

Mistrzostwa Europy kobiet zbliżają się wielkimi krokami. - Musimy znaleźć w zespole odpowiednia równowagę. Jeśli się uda, będzie dobrze - mówi selekcjoner, Kim Rasmussen.

Biało-czerwone rywalizację o tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu rozpoczną już w niedzielę. Rywalkami naszej drużyny w pierwszej fazie turnieju będą Hiszpanki, Węgierki i Rosjanki. - Rok temu przed wyjazdem na wielki turniej mówiłem, że jesteśmy głodni. Wiemy, jak to się później skończyło. Grupa, w której gramy teraz, jest bardzo trudna. Zdajemy sobie sprawę z klasy rywali, ale wiemy też, co sami możemy osiągnąć i na co nas stać - podkreśla Rasmussen.
[ad=rectangle]

W porównaniu do składu, który w grudniu ubiegłego roku zajął czwarte miejsce na świecie, w zespole doszło do kilku zmian. - Brakuje nam Karoliny Szwed, brakuje Karoliny Semeniuk. Zastąpiliśmy je młodymi zawodniczkami. Dodadzą one tej drużynie energii i będą mogły zdobywać doświadczenia na przyszłość - nie kryje selekcjoner biało-czerwonych.

Duńczyk doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że największym wyzwaniem dla jego drużyny będzie zastąpienie kontuzjowanej Kingi Byzdry. - Musimy znaleźć w zespole odpowiednia równowagę, grając bez niej. Jeśli się uda, będzie dobrze. Kinga była dla nas bardzo ważnym ogniwem zarówno w ataku, jak i w obronie. W ostatnich dniach bardzo mocno nad tym wszystkim pracowaliśmy i jestem pewien, że na niedzielę będziemy gotowi - mówi.

Polki w podróż na Węgry wybiorą się w sobotę rano. - To, co mieliśmy do zrobienia jako ZPRP, wykonaliśmy. Sprawy techniczne zostały dopięte na ostatni guzik - podkreśla sekretarz generalny ZPRP, Marek Góralczyk. - Mam nadzieję, że podobnie jak przed rokiem dziewczyny nie będą musiały sprzątać na święta i wrócimy do kraju jak najpóźniej. Jestem przekonany, że osiągniemy pozytywny wynik.

Komentarze (0)