W ostatnim meczu ligowym MMTS Kwidzyn pokonał w Gdańsku Wybrzeże. Goście prowadzili już nawet różnicą ośmiu bramek, ale ostatecznie zwyciężyli tylko dwoma. - Jesteśmy tak nieobliczalną drużyną, że wszystkiego się można po nas spodziewać. W Puławach prowadziliśmy trzema bramkami na pięć minut do końca i nasza pewność siebie była zgubna. Gdyby Mateuszowi Seroce nie wyszły dwa rzuty na koniec, to też mogłoby być różnie. Całe szczęście po tych emocjach dla kibiców na Mikołajki udało się wygrać. Graliśmy dla naszych kibiców, których dużo przyjechało do Gdańska - powiedział Adrian Nogowski.
[ad=rectangle]
Z czego wynikał fakt, że w sobotnim meczu raz mocno przeważał jeden, raz drugi zespół? - Były takie momenty, gdzie strzelby w Wybrzeżu odpaliły, ale w pewnym momencie się zablokowały. U nas bramkarz bronił dobrze, obrona również. W ataku też dorzuciliśmy to, co powinniśmy - zauważył skrzydłowy, który nie jest zadowolony z dyspozycji MMTS-u w tym sezonie. - Nie mam pojęcia co się dzieje z naszą formą. Mamy bardzo dobre mecze, jak choćby w Puławach. Winą obarcza się trenera, ale on przecież nie wyjdzie na końcówkę, którą przegraliśmy 2:7 - przypomniał.
Z czego wynika brak stabilności w grze kwidzyńskiej ekipy? - Trudno mówić o braku doświadczenia. Ciągle się o nas mówi, że mamy młody zespół, ale przecież z roku na rok średnia wieku jest wyższa. Oczywiście w porównaniu z taką Pogonią, czy Górnikiem jesteśmy młodzi. Od zawodników Wybrzeża to my jesteśmy starsi, ale patrząc na przebieg meczu trudno powiedzieć, czy udowodniliśmy to na boisku - zauważył Nogowski.
Skrzydłowy MMTS-u uważa, że w ostatnim czasie PGNiG Superliga się rozwinęła. - Naprawdę liga idzie do przodu. Wydawało się nam, że mamy bardzo dobry zespół. Nie neguję tego, ale liga weryfikuje naszą formę. Mamy takie miejsce, jakie mamy. Nie wiem czy ktokolwiek się spodziewał, że liga będzie tak ciekawa - zakończył.