Drużyna z Górnego Śląska, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, nie wystąpiła w do końca pełnym składzie. Poza meczową kadrą znalazł się kontuzjowany Bartłomiej Tomczak, ani minuty nie zagrał bramkarz Sebastian Suchowicz, zaś Robert Orzechowski był wykorzystywany tylko w grze obronnej.
Mimo tych wszystkich osłabień ekipa z Zabrza od samego początku pokazała rywalom, kto ma w swoich rękach więcej argumentów. Pierwszy sygnał do ataku dał jej golkiper Sebastian Kicki, broniąc kilka rzutów opolan z drugiej linii. Jego znakomitą formę najmocniej odczuł na sobie Kamil Mokrzki, który bezskutecznie próbował go pokonać aż trzykrotnie. Takich kłopotów z efektywnością gry nie mieli natomiast zawodnicy Górnika. Na parkiecie dzielił i rządził Mariusz Jurasik, rzucając już w pierwszym kwadransie meczu aż pięć goli. Do tego trzy kolejne dołożył Aleksandr Tatarincew i po piętnastu minutach było 9:5 dla gości.
[ad=rectangle]
Gwardziści konsekwentnie podejmowali jednak walkę z faworyzowanym przeciwnikiem. Dobry efekt przyniosła im zmiana obrony, polegająca na daniu "plastra" nieuchwytnemu wcześniej Jurasikowi. Przez parę minut to założenie zdawało egzamin. Po dwóch trafieniach z kontrataku Wojciecha Trojanowskiego przegrywali oni 7:10 i wówczas Patrik Liljestrand posłał do boju obrotowego Yurija Gromyko. Roszada ta okazała się strzałem w dziesiątke, ponieważ szczypiorniści z Opola nie mieli kompletnie żadnego pomysłu na powstrzymanie Białorusina. Do końca pierwszej połowy rzucił on dwie bramki oraz wypracował karnego, zaś jego zespół odzyskał na dobre kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, prowadząc do przerwy 16:11.
W pierwszych fragmentach drugiej odsłony obie drużyny miały problem z pokonywaniem bramkarzy. Gospodarze mieli sporo szans na znaczące zmniejszenie strat, jednak niemal za każdym razem w nieciekawych momentach swoją drużynę ratował doskonale grający Kicki. Przyjezdni udowodnili natomiast opolanom, że niewykorzystane sytuacje się po prostu mszczą. A stało się tak za sprawą duetu Gromyko - Michał Kubisztal. Kołowy raz po raz wypracowywał dla swojej ekipy rzuty karne, które z zimną krwią wykorzystywał doświadczony rozgrywający. Pomiędzy 40. a 50. minutą zabrzanie rzucili sześć goli. Pięć z nich było autorstwa Kubisztala, z czego cztery padły po karnych wypracowanych właśnie przez gracza z Białorusi.
Gdy na tablicy świetlnej pojawił się wynik 25:18 dla zabrzan stało się jasne, że tego wieczora do sensacji w Opolu nie dojdzie. Gracze Gwardii ambitnie walczyli do ostatniego gwizdka o każdą piłkę, lecz do samego końca nie znaleźli sposobu na regularne pokonywanie Kickiego. Dwa obronione rzuty karne przez nieszczególnie tym razem dysponowanego Adama Malchera czy też dwa ładne gole ze skrzydła Pawła Prokopa jedynie lekko osłodziły im gorycz pierwszej, i być może zarazem ostatniej, porażki w sezonie 2014/2015.
PE Gwardia Opole - Górnik Zabrze 23:29 (11:16)
Gwardia: Malcher, Buchcic - Trojanowski 6/2, Lasoń 4, Mokrzki 3, Rumniak 3, Prokop 2, Jankowski 1, Knop 1, Płócienniczak 1, Simić 1, Swat 1, Scepanović, Zeljić,
Karne: 2/2
Kary: 12 min.
Górnik: Kicki, Kornecki - Kubisztal 9/6, Jurasik 7, Tatarincew 4, Gromyko 3, Niewrzawa 3, Bushkou 1, Daćko 1, Kuchczyński 1, Niedośpiał, Orzechowski, Twardo
Karne: 6/8
Kary: 4 min.
Kary: Gwardia - 12 min. (Zeljić - 4 min., Lasoń, Płócienniczak, Rumniak, Simić - po 2 min.); Górnik - 4 min. (Kubisztal - 4 min.)
Sędziowie: Damian Demczuk, Tomasz Rosik (obaj Lubin).
Pozostaje żałować, że już teraz trafiliśmy na Górnika. Przydałby się jeszcze dwumecz z silnym rywalem. Wczoraj ekipa z Zabrza obnażyła wszystkie braki które ma Gwardia, a które skutWygląda na to ,że przed Gwardią jeszcze sporo pracy, ale nie przed Kuptelem a zarządem. Zespół wymaga bardzo solidnych wzmocnień na kole i rozegraniu (zwłaszcza na środku) w przeciwnym razie znów będzie nerwowo po awansie. Czytaj całość
Pierwsza połowa w ataku to jakiś dramat. Zero rozegrania, wszystko na stojąco, brak jakiegokolwiek pomysłu. Zamiast Mokrzkiego można postawić pień drewna - efekt będzie tak Czytaj całość