Rywalizacja w Katowicach będzie pierwszym poważnym testem biało-czerwonych przed styczniowymi finałami mistrzostw świata. Podopieczni Michaela Bieglera do turniejowych zmagań przystąpią kilka dni po zakończeniu wyczerpującego zgrupowania w Pruszkowie.
[ad=rectangle]
- Na pewno zmęczenie może dać o sobie znać. Będą to ponadto nasze pierwsze mecze od ponad dwóch miesięcy. Trudno więc oczekiwać od nas gry na super poziomie. Najważniejsze jednak, żebyśmy zwyciężali i z meczu na mecz prezentowali się coraz lepiej - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl Adam Wiśniewski.
Fajerwerków po grze biało-czerwonych nie spodziewa się też Będzikowski. - Nie byłoby dobrze, gdyby po ciężkich przygotowaniach zawodnicy osiągnęli szczyt formy już teraz. Na pewno nie tak wygląda nasz plan - podkreśla asystent Bieglera.
Czego trenerzy będą oczekiwać od zespołu w Katowicach? - Najważniejsze jest to, aby zawodnicy realizowali nasze założenia, to jest mocną obronę, szybkie wznowienia, odpowiedni powrót do defensywy na pozycje, dochodzenie do kontaktu z zawodnikami rzucającymi i przerywanie ataku rywali. Na te elementy będziemy zwracać szczególną uwagę - wymienia Będzikowski.
Polacy w Spodku zagrają z Węgrami, Słowacją i Czechami. Następnie biało-czerwonych czeka kilka dni przerwy w związku z Sylwestrem oraz Nowym Rokiem. Piątego stycznia kadrowicze stawią się na zgrupowaniu w Płocku. Kilka dni później nasz zespół wybierze się do Oviedo, gdzie czeka go kolejny towarzyski turniej.