Andrzej Rojewski: Rozkręciliśmy tego diesla

Reprezentacja Polski po słabym początku spotkania wysoko pokonała Węgry. - Potrzebowaliśmy parę minut, żeby rozkręcić tego diesla - podkreśla Andrzej Rojewski.

Polacy we wtorek wysoko pokonali reprezentację Węgier 33:19. Było to zdecydowanie najwyższe zwycięstwo biało-czerwonych na turnieju Christmas Cup 2014. Podopieczni Michaela Bieglera z kompletem zwycięstw zajęli 1. miejsce w rozgrywanej w katowickim Spodku imprezie. Było to dobre przetarcie przed turniejem w Oviedo.

- Był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, myślę że dla kibiców atrakcyjny. Zagraliśmy stabilnie w obronie, bramkarze dobrze bronili, dużo do kontraktu biegaliśmy. Jesteśmy zadowoleni, że wygraliśmy turniej. Graliśmy pewnie, jeśli prowadzi się kilkoma bramkami to wtedy wszystko łatwiej funkcjonuje - powiedział Andrzej Rojewski.
[ad=rectangle]
Początek spotkania nie zwiastował tak okazałego zwycięstwa biało-czerwonych. Po 7 minutach gry to Madziarzy prowadzili 4:2 i o czas dla swojego zespołu poprosił trener Michael Biegler. Przekazane uwagi poskutkowały, od tego momentu gra polskiej reprezentacji wyglądała coraz lepiej. W drugiej połowie Polacy niepodzielnie rządzili na parkiecie.

- Potrzebujemy parę minut, żeby się obudzić, to jest mankament, o którym trener też wspominał. Potrzebowaliśmy parę minut, żeby rozkręcić tego diesla. Musimy to poprawić, by dobrze grać od początku. Na mistrzostwach przespane pierwsze 10 minut może sprawić, że będziemy przegrywać tak wysoko, ze później tego nie nadrobimy. Trzeba się skupić i grać od początku - podkreślił rozgrywający SC Magdeburga.

{"id":"","title":""}

Wtorkowe spotkanie w Spodku obserwowało wielu kibiców, biało-czerwoni mogli zatem liczyć na wsparcie swoich fanów. Polscy szczypiorniści nie często mają okazję rywalizować przed własną publicznością. - Bardzo dziękujemy kibicom za doping, atmosfera była dobra, fajnie się grało. Potrzebujemy ich wsparcia, myślę że odwdzięczyliśmy się im dobrą grą, było kilka fajnych zagrywek - zakończył Andrzej Rojewski.

Komentarze (0)