Góralki gdzieś zgubiły swoją zadziorność, a Piotrcovia świetnie to wykorzystała

Pierwszy ligowy mecz po długiej przerwie i od razu wpadka. Olimpia-Beskid Nowy Sącz, mimo atutu własnego boiska, musiała uznać wyższość zespołu z Piotrkowa Trybunalskiego.

Ambicja, charakter, walka o każdy centymetr parkietu i do samego końca - z takich cech słyną piłkarki ręczne z Nowego Sącza. Tym razem próżno było ich szukać. Podopieczne Dusana Danisa zagrały poniżej oczekiwań w pierwszym spotkaniu po nowym roku.

- Było źle w obronie, popełniałyśmy błędy, a do tego zaczęłyśmy się gubić w ataku, co zaowocowało niecelnymi rzutami. Przez to nadziewałyśmy się na kontry ze strony Piotrcovii. Przewaga rywalek zwiększała się, a my chciałyśmy im szybko dorównać. Ten pośpiech nas zgubił - powiedziała rozgrywająca Agnieszka Leśniak. [ad=rectangle]
Trudno o sukces w piłce ręcznej, gdy gra w defensywie nie funkcjonuje odpowiednio dobrze. - W pewnym momencie wręcz stanęłyśmy w obronie. Swoje zrobiła też nieskuteczność. Na treningach wyglądało to dobrze, ale mimo to ten element nas zawiódł - podkreśliła kołowa Kamila Szczecina.

Przyczyn porażki nie należy szukać w kondycji sądeczanek, którą ostatnio intensywnie szlifowały. - Cały grudzień pracowałyśmy nad tym, trenowałyśmy dwa razy dziennie, więc z tym nie ma problemu - zaznaczyła Leśniak.

Kłopotliwa jest za to sytuacja kadrowa Olimpii. Kontuzje i kłopoty zdrowotne wykluczają z gry Karolinę Płachtę i Karolinę Szczurek, a kapitan zespołu też nie jest w pełni sił. - Nie trenowałam z drużyną praktycznie od 1,5 tygodnia z powodu skręcenia kostki. Pewnie moja kondycja nie była taka, jakiej oczekiwałam. Zagrałam na własną odpowiedzialność - zdradziła Szczecina. - Nie ma co szukać usprawiedliwień - po prostu przegrałyśmy mecz i trzeba się podnieść, bo za tydzień gramy kolejny mecz w Gdyni - dodała była zawodniczka Piotrcovii.

Kiepski mecz sądeckich szczypiornistek odbił się też echem wśród władz klubu. Na gorąco pojawiły się nawet nieoficjalne informacje o podaniu się zarządu do dymisji, ale nie potwierdził ich prezes Wiesław Rutkowski, który tonował nastroje. - Nie możemy po jednym meczu się poddać. Oczywiście jesteśmy niepocieszeni postawą dziewczyn. Brakowało im odpowiedniego zaangażowania na parkiecie. Zdecydowanie stać je na więcej. W poniedziałek zbiera się zarząd i będziemy chcieli porozmawiać z zawodniczkami - wyjaśnił.

Komentarze (2)
tadi
5.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pani Lucyno
Pani wraca!!!