Polscy szczypiorniści zaczynają wielką grę. Przed nami kolejne horrory?

Polscy szczypiorniści na finały mistrzostw świata czekają z dużymi nadziejami. Daleko idących deklaracji nikt w zespole składać jednak nie chce.

Światowy czempionat to turniej niewdzięczny. Nie ma w nim dwóch faz grupowych. Po rundzie wstępnej najlepsze zespoły globu od razu przystępują do rywalizacji w systemie pucharowym, co margines błędu ogranicza do minimum. Słabszy dzień może sprawić, że nawet najlepiej przygotowana drużyna swój udział w turnieju zakończy jeszcze przed ćwierćfinałami.
[ad=rectangle]

- Chcemy zajść jak najdalej. Nie ma jednak sensu myśleć o tym, co będzie. Musimy skupiać się na każdym kolejnym rywalu - podkreśla Piotr Wyszomirski. - Twardo stąpamy po ziemi. Znamy swoją siłę, ale szanujemy też rywali. Szanujemy ich, ale się nie boimy. Będziemy walczyć w każdym meczu - dodaje Krzysztof Lijewski.

W starciach sparingowych nasz zespół prezentował dyspozycję chwiejną. To naturalne. W trakcie przygotowań żadna ekipa nie chce się zarzynać, ryzykować kontuzji i odkrywać przed rywalami wszystkich kart. To, w jakiej formie są biało-czerwoni, pokaże dopiero starcie z Niemcami.

- Zawsze pierwszy mecz jest najważniejszy. Z Niemcami graliśmy już w eliminacjach i wówczas pokonaliśmy ich dwa razy. Los tak chciał, że teraz zmierzymy się po raz kolejny. Będzie to niezwykle ważne starcie w kontekście kolejnych spotkań - nie kryje Piotr Masłowski, który w piątek na wielkiej imprezie zadebiutuje.

Nasi zachodni sąsiedzi to rywal trudny. - W eliminacjach mecze z nimi były ciężkie i w Katarze nie będzie inaczej - podkreśla Bartosz Jurecki. - Znamy tego przeciwnika. Graliśmy z nim w czerwcu i go pokonaliśmy. Informacje na jego temat zostały nam gdzieś z tyłu głowy - zapewnia Kamil Syprzak.

Biało-czerwoni w piątek zaczynają grę o złoto
Biało-czerwoni w piątek zaczynają grę o złoto

Piątkowe spotkanie rozpocznie się o godzinie 17:00. Wszystko wskazuje na to, że biało-czerwoni przystąpią do niego w najmocniejszym składzie. Przewaga psychologiczna będzie po stronie Polaków. Niemcy po zmianie trenera są jednak innym zespołem niż w czerwcu ubiegłego roku i tanio skóry nie sprzedają.

Groźni będą także inni. Podopieczni Michaela Bieglera w grupie mają jeszcze Danię, Rosję, Argentynę i Arabię Saudyjską. Dwa punkty z góry dopisać można sobie tylko przed tym ostatnim meczem. Nawet Albicelestes wydają się przeciwnikiem intrygująco nieobliczalnym. Każdą wygraną będzie trzeba wyszarpać. Przed nami wieczory pełne emocji.

Źródło artykułu: