Biało-czerwoni we wtorek zafundowali swoim kibicom kolejny horror podczas mistrzostw świata w Katarze. Po słabym starcie meczu z reprezentacją Rosji odrobili cztery bramki straty do rywali, lecz na osiem minut przed końcem spotkania przegrywali 21:24. Kiedy wydawało się już, że Rosjanie przechylą szalę zwycięstwa na swą korzyść, Polacy zerwali się do szaleńczej pogoni i dzięki fantastycznej końcówce zwyciężyli 26:25.
[ad=rectangle]
- Spodziewałem się, że to będzie taki mecz. Po starciach z Niemcami i Argentyną Rosja była kolejnym trudnym przeciwnikiem - rozpoczął swoją wypowiedź na pomeczowej konferencji trener polskiego zespołu, Michael Biegler.
- Start meczu nie był dobry w naszym wykonaniu. Przegrywaliśmy 1:5, ale potrafiliśmy wziąć się w garść i doprowadziliśmy do remisu. W tym czasie straciliśmy też Krzyśka Lijewskiego i nie wyglądało to dla nas dobrze - dodał.
Lijewski już w 4. minucie meczu zderzył się z jednym z rywali i niefortunnie upadł na parkiet, doznając kontuzji prawego kolana. W jego miejsce trener Biegler desygnował do gry Andrzeja Rojewskiego, który we wcześniejszych dwóch meczach spędził na parkiecie raptem kilka minut. Prawy rozgrywający rozegrał świetne zawody.
- To był jego mecz. Nie grał wcześniej zbyt wiele, więc pozostali zawodnicy musieli mu pomóc. Mieliśmy też pomoc bramki, bo Piotrek Wyszomirski dużo bronił kiedy gorzej nam szło, a Andrzej zdobył ważne bramki. Dzięki nim daliśmy sobie radę bez Krzyśka Lijewskiego - ocenił Biegler.
Dzięki wygranej nad reprezentacją Rosji Polacy pozostali w walce o 2. miejsce w grupie D. Niemiecki trener naszego zespołu docenił też postawę polskich kibiców. - Bardzo nam pomogli w końcówce, zwłaszcza przy stanie 21:24. To dla nas bardzo ważne punkty - zakończył. Kolejny mecz Polacy zagrają w czwartek, ich rywalem będzie Arabia Saudyjska.
Z Ad-Dauhy dla SportoweFakty.pl,
Maciej Wojs
A tak mamy słabe ogniwo na najważniejszej pozycji